Proponując projekty kwalifikujące się do SAFE, takie jak samoloty transportowe A400M czy tankowce A330 MRTT, Airbus zachęca kraje europejskie do wspólnego działania – powiedział PAP Jean-Brice Dumont z Airbus Defence and Space. Podkreślił, że Polska jest kluczowym krajem w kontekście unijnego programu. W czerwcu br. europejski koncern wygrał przetarg na dostawę samolotów dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Zamówienie obejmuje dostawę 40 maszyn modelu A220 w dwóch wersjach: -100 i -300 w latach 2027-2031, oraz opcję na prawo zakupu kolejnych 44 samolotów. Wartość całej transakcji - zamówienia plus opcji - w cenach katalogowych to ok. 9 mld dol. To największa w historii inwestycja polskiego narodowego przewoźnika. Umowa z LOT-em – jak podkreślił w rozmowie z PAP szef oddziału Airbus Defence and Space odpowiedzialnego za kwestie lotnictwa wojskowego Jean-Brice Dumont – była wielkim osiągnięciem – jednym z wielu, jakie Airbus chciałby osiągnąć w Polsce. Również w domenie bezpieczeństwa. Okazją do tego może okazać się unijny, oparty o pożyczki preferencyjne program dozbrajania SAFE opiewający na 150 mld euro, z której to puli samej Polsce przyznana została największa część - 43,7 mld euro. Pożyczki w jego ramach, udzielane krajom UE, a zaciągane przez KE, będą gwarantowane unijnym budżetem, a pozyskane środki będzie można przeznaczać zarówno na sprzęt wojskowy, jak i amunicję. - Proponując projekty kwalifikujące się do SAFE, zachęcamy kraje europejskie do wspólnego działania – powiedział Dumont. Podkreślił, że Polska jest jednym z kluczowych krajów w kontekście programu. Wśród proponowanych projektów w ramach SAFE znajdują się przede wszystkim samoloty transportowe A400M oraz powietrzne tankowce A330 MRTT. O palącej potrzebie zakupu tych ostatnich wielokrotnie mówił m.in. Inspektor Sił Powietrznych gen. Ireneusz Nowak, który ocenił, że zakup kilku tego typu maszyn radykalnie zwiększyłby możliwości polskich F-16 i w przyszłości F-35. Obecnie resort obrony narodowej, jak i wojskowi dowódcy zwracają uwagę na potrzebę pozyskania tankowców, czyli samolotów z dużymi zbiornikami paliwa i aparaturą umożliwiającą tankowanie innych samolotów w powietrzu. Samoloty Airbusa zostały zakupione m.in. przez międzynarodową koalicję pod auspicjami NATO, w ramach której dostęp do współdzielonej floty 9 (kolejny jest w budowie) tankowców mają Niemcy, Holandia, Belgia, Luksemburg, Norwegia i Czechy. W programie, nazwanym MMF (Multinational Multi Role Tanker Transport Fleet), miała wziąć udział także Polska, jednak decyzję o wycofaniu z niej podjął na przełomie 2015 i 2016 ówczesny szef MON Antoni Macierewicz. Potrzebą ich pozyskania samolotów podkreślał w wypowiedziach dla mediów wiceszef MON Paweł Bejda, zaznaczając jednocześnie, że rozwiązaniem mógłby być zakup nowych maszyn, leasing, czy np. ponowne zaangażowanie w program natowskiej floty MMF. Do tej pory nie zapadły jednak żadne decyzje w tej kwestii. Przedstawiciele Airbusa podczas spotkań z dziennikarzami nie raz wskazywali, jakie znaczenie tankowce mają dla możliwości myśliwców, które bez tankowania w powietrzu mogą brać udział w misji jedynie przez np. półtorej godziny, a wielokrotne startowanie i lądowanie jest bardzo obciążające zarówno dla maszyn - w szczególności silników i podwozi - jak i ich pilotów. Dlatego m.in. zapotrzebowanie na tankowce może jeszcze wzrosnąć, gdy do Polski trafią nowoczesne i bardzo drogie w eksploatacji myśliwce F-35. Jednym z najpilniejszych priorytetów dla polskich sił zbrojnych – o czym mówił w ostatnich miesiącach m.in. szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła – jest pozyskanie zakupu śmigłowców szkolno-bojowych, na których uczyć się będą piloci i technicy, którzy w przyszłości obsługiwać będą 96 zamówionych już śmigłowców szturmowych AH-64E Apache. Maszyny te bowiem będą potrzebowały setek wykwalifikowanych pilotów i techników, a obecnie wykorzystywane śmigłowce SW-4 Puszczyk oraz Mi-2 nie nadają się do tego zadania. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie mają – według przedstawicieli koncernu - okazać się produkowane przez Airbus Helicopters śmigłowce H145M. - H145M jest bardzo powszechnie wybierany, zarówno w zakresie treningu, jak i również jako lekki śmigłowiec bojowy – zauważył Dumont. – To śmigłowiec, który w oczach sił zbrojnych rozmaitych państw postrzegany jest jako ten o najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości – dodał. Śmigłowce H145 jako maszyny szkoleniowe dla Polski były promowane przez Airbusa m.in. na wrześniowych targach MSPO w Kielcach, których uczestnicy mogli zapoznać się z egzemplarzem takiej maszyny. Przedstawiciele tej firmy podkreślali w rozmowach z PAP, że śmigłowce tej klasy wykorzystywane są już m.in. przez wojsko brytyjskie do szkolenia przyszłych pilotów śmigłowców Apache. Ponadto wśród zalet swojego produktu Airbus wymienia możliwość szybkiej konwersji i przystosowania maszyny do różnych celów - poza szkoleniem H145 mogą być wykorzystywane m.in. do ewakuacji medycznej, a także jako maszyny ogólnego zastosowania. W ten sposób w przyszłości H145 mogłyby stać się - jak argumentuje Airbus - nawet następcą jednego z najpowszechniej wykorzystywanych w polskich siłach zbrojnych śmigłowców, czyli starzejących się Mi-2. W Polsce działa już też oddział Airbus Helicopters - biuro konstrukcyjny funkcjonuje w Łodzi. W maju tego roku Airbus, brytyjski koncern Babcock oraz kanadyjskie CAE podpisały memorandum o współpracy w celu złożenia wspólnej oferty dla Sił Zbrojnych RP, obejmującej dostawy wojskowych śmigłowców H145M wraz z systemem szkolenia. Airbus odpowiadać miałby za projektowanie i produkcję śmigłowców, Babcock za program szkolenia, a CAE za dostawy symulatorów. Planujące docelowo pozyskanie jeszcze dwóch eskadr nowych samolotów wielozadaniowych polskie siły powietrzne wybierać mogą pomiędzy dodatkowymi, amerykańskimi F-35A (32 takie maszyny resort obrony zamówił w 2020 r., a ich dostawy mają rozpocząć się w przyszłym roku), F-15EX, produkcji amerykańskiego Boeinga, a europejskimi samolotami przewagi powietrznej Eurofigter Typhoon, które to, u boku włoskiego Leonardo i brytyjskiego BEA Systems, produkuje Airbus. Eurofighter Typhoon to rozwijany wspólnie przez kilka państw europejskich - Niemcy, Hiszpanię, Wielką Brytanię i Włochy - myśliwiec wielozadaniowy 4 generacji. Poza tymi krajami Eurofigtherów używa Austria, a także siły powietrzne kilku państwa arabskich, w tym Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu. Eurofigthery dostosowane są do wykorzystywania różnego rodzaju zadań - misji patrolowych, walki powietrznej czy atakowania celów na lądzie. Mogą przenosić różnego typu uzbrojenie, w tym np. pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow i Taurus, przeciwpancerne Brimstone'y czy amerykańskie przeciwlotnicze Sidewindery i AMRAAMy; łącznie na raz samolot może zabrać ok. 9 ton uzbrojenia. Wybór Eurofightera – największego i często wskazywanego jako najbardziej udany europejski projekt obronny – mógłby wiązać się ze znaczącym zaangażowaniem w produkcję polskiego przemysłu zbrojeniowego, co deklarowały już produkujące myśliwce spółki. Jak mówili już m.in. przedstawiciele Leonardo, proponowany obecnie Polsce zakres współpracy przemysłowej sprawiłby, że ok 50 proc. kosztów związanych z inwestycją w pozyskanie myśliwców pozostałoby w naszym kraju. Kolejne ewolucje Typhoona stanowią swoisty pomost technologiczny do programu FCAS (Future Combat Air System), czyli programu powietrznego systemu bojowego szóstej generacji, obejmującego nowoczesny myśliwiec i współpracujące z nim bezzałogowe drony, który ma zostać uruchomiony w 2040 r. FCAS jest wspólnym projektem Niemiec, Francji i Hiszpanii – głównymi kontrahentami są Airbus, Dassault Aviation i Indra Sistemas. W Polsce grupa Airbus jest obecna od 2001 r., kiedy fabryka samolotów PZL Warszawa-Okęcie stała się własnością Airbus Defence and Space. Koncern zatrudnia w Polsce blisko 1000 pracowników w zakładach w Warszawie (PZL Okęcie), Mielcu (ośrodek szkolenia), Łodzi (biuro projektów Airbus Helicopters) oraz w Strykowie nieopodal Łodzi (centrum testowe Airbus Helicopters). Działalność w Polsce obejmuje produkcję struktur lotniczych do samolotów C295 i A330 oraz wiązek elektrycznych do C295, A320 i A330. W 2022 r. w Gdańsku rozpoczęło działalność biuro należącej do grupy Airbus spółki Navblue wyspecjalizowanej w produkcji baz danych i oprogramowania, które ułatwiają operacje lotnicze i zarządzanie ruchem powietrznym. (PAP)
Proponując projekty kwalifikujące się do SAFE, takie jak samoloty transportowe A400M czy tankowce A330 MRTT, Airbus zachęca kraje europejskie do wspólnego działania – powiedział PAP Jean-Brice Dumont z Airbus Defence and Space. Podkreślił, że Polska jest kluczowym krajem w kontekście unijnego programu. W czerwcu br. europejski koncern wygrał przetarg na dostawę samolotów dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Zamówienie obejmuje dostawę 40 maszyn modelu A220 w dwóch wersjach: -100 i -300 w latach 2027-2031, oraz opcję na prawo zakupu kolejnych 44 samolotów. Wartość całej transakcji - zamówienia plus opcji - w cenach katalogowych to ok. 9 mld dol. To największa w historii inwestycja polskiego narodowego przewoźnika. Umowa z LOT-em – jak podkreślił w rozmowie z PAP szef oddziału Airbus Defence and Space odpowiedzialnego za kwestie lotnictwa wojskowego Jean-Brice Dumont – była wielkim osiągnięciem – jednym z wielu, jakie Airbus chciałby osiągnąć w Polsce. Również w domenie bezpieczeństwa. Okazją do tego może okazać się unijny, oparty o pożyczki preferencyjne program dozbrajania SAFE opiewający na 150 mld euro, z której to puli samej Polsce przyznana została największa część - 43,7 mld euro. Pożyczki w jego ramach, udzielane krajom UE, a zaciągane przez KE, będą gwarantowane unijnym budżetem, a pozyskane środki będzie można przeznaczać zarówno na sprzęt wojskowy, jak i amunicję. - Proponując projekty kwalifikujące się do SAFE, zachęcamy kraje europejskie do wspólnego działania – powiedział Dumont. Podkreślił, że Polska jest jednym z kluczowych krajów w kontekście programu. Wśród proponowanych projektów w ramach SAFE znajdują się przede wszystkim samoloty transportowe A400M oraz powietrzne tankowce A330 MRTT. O palącej potrzebie zakupu tych ostatnich wielokrotnie mówił m.in. Inspektor Sił Powietrznych gen. Ireneusz Nowak, który ocenił, że zakup kilku tego typu maszyn radykalnie zwiększyłby możliwości polskich F-16 i w przyszłości F-35. Obecnie resort obrony narodowej, jak i wojskowi dowódcy zwracają uwagę na potrzebę pozyskania tankowców, czyli samolotów z dużymi zbiornikami paliwa i aparaturą umożliwiającą tankowanie innych samolotów w powietrzu. Samoloty Airbusa zostały zakupione m.in. przez międzynarodową koalicję pod auspicjami NATO, w ramach której dostęp do współdzielonej floty 9 (kolejny jest w budowie) tankowców mają Niemcy, Holandia, Belgia, Luksemburg, Norwegia i Czechy. W programie, nazwanym MMF (Multinational Multi Role Tanker Transport Fleet), miała wziąć udział także Polska, jednak decyzję o wycofaniu z niej podjął na przełomie 2015 i 2016 ówczesny szef MON Antoni Macierewicz. Potrzebą ich pozyskania samolotów podkreślał w wypowiedziach dla mediów wiceszef MON Paweł Bejda, zaznaczając jednocześnie, że rozwiązaniem mógłby być zakup nowych maszyn, leasing, czy np. ponowne zaangażowanie w program natowskiej floty MMF. Do tej pory nie zapadły jednak żadne decyzje w tej kwestii. Przedstawiciele Airbusa podczas spotkań z dziennikarzami nie raz wskazywali, jakie znaczenie tankowce mają dla możliwości myśliwców, które bez tankowania w powietrzu mogą brać udział w misji jedynie przez np. półtorej godziny, a wielokrotne startowanie i lądowanie jest bardzo obciążające zarówno dla maszyn - w szczególności silników i podwozi - jak i ich pilotów. Dlatego m.in. zapotrzebowanie na tankowce może jeszcze wzrosnąć, gdy do Polski trafią nowoczesne i bardzo drogie w eksploatacji myśliwce F-35. Jednym z najpilniejszych priorytetów dla polskich sił zbrojnych – o czym mówił w ostatnich miesiącach m.in. szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła – jest pozyskanie zakupu śmigłowców szkolno-bojowych, na których uczyć się będą piloci i technicy, którzy w przyszłości obsługiwać będą 96 zamówionych już śmigłowców szturmowych AH-64E Apache. Maszyny te bowiem będą potrzebowały setek wykwalifikowanych pilotów i techników, a obecnie wykorzystywane śmigłowce SW-4 Puszczyk oraz Mi-2 nie nadają się do tego zadania. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie mają – według przedstawicieli koncernu - okazać się produkowane przez Airbus Helicopters śmigłowce H145M. - H145M jest bardzo powszechnie wybierany, zarówno w zakresie treningu, jak i również jako lekki śmigłowiec bojowy – zauważył Dumont. – To śmigłowiec, który w oczach sił zbrojnych rozmaitych państw postrzegany jest jako ten o najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości – dodał. Śmigłowce H145 jako maszyny szkoleniowe dla Polski były promowane przez Airbusa m.in. na wrześniowych targach MSPO w Kielcach, których uczestnicy mogli zapoznać się z egzemplarzem takiej maszyny. Przedstawiciele tej firmy podkreślali w rozmowach z PAP, że śmigłowce tej klasy wykorzystywane są już m.in. przez wojsko brytyjskie do szkolenia przyszłych pilotów śmigłowców Apache. Ponadto wśród zalet swojego produktu Airbus wymienia możliwość szybkiej konwersji i przystosowania maszyny do różnych celów - poza szkoleniem H145 mogą być wykorzystywane m.in. do ewakuacji medycznej, a także jako maszyny ogólnego zastosowania. W ten sposób w przyszłości H145 mogłyby stać się - jak argumentuje Airbus - nawet następcą jednego z najpowszechniej wykorzystywanych w polskich siłach zbrojnych śmigłowców, czyli starzejących się Mi-2. W Polsce działa już też oddział Airbus Helicopters - biuro konstrukcyjny funkcjonuje w Łodzi. W maju tego roku Airbus, brytyjski koncern Babcock oraz kanadyjskie CAE podpisały memorandum o współpracy w celu złożenia wspólnej oferty dla Sił Zbrojnych RP, obejmującej dostawy wojskowych śmigłowców H145M wraz z systemem szkolenia. Airbus odpowiadać miałby za projektowanie i produkcję śmigłowców, Babcock za program szkolenia, a CAE za dostawy symulatorów. Planujące docelowo pozyskanie jeszcze dwóch eskadr nowych samolotów wielozadaniowych polskie siły powietrzne wybierać mogą pomiędzy dodatkowymi, amerykańskimi F-35A (32 takie maszyny resort obrony zamówił w 2020 r., a ich dostawy mają rozpocząć się w przyszłym roku), F-15EX, produkcji amerykańskiego Boeinga, a europejskimi samolotami przewagi powietrznej Eurofigter Typhoon, które to, u boku włoskiego Leonardo i brytyjskiego BEA Systems, produkuje Airbus. Eurofighter Typhoon to rozwijany wspólnie przez kilka państw europejskich - Niemcy, Hiszpanię, Wielką Brytanię i Włochy - myśliwiec wielozadaniowy 4 generacji. Poza tymi krajami Eurofigtherów używa Austria, a także siły powietrzne kilku państwa arabskich, w tym Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu. Eurofigthery dostosowane są do wykorzystywania różnego rodzaju zadań - misji patrolowych, walki powietrznej czy atakowania celów na lądzie. Mogą przenosić różnego typu uzbrojenie, w tym np. pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow i Taurus, przeciwpancerne Brimstone'y czy amerykańskie przeciwlotnicze Sidewindery i AMRAAMy; łącznie na raz samolot może zabrać ok. 9 ton uzbrojenia. Wybór Eurofightera – największego i często wskazywanego jako najbardziej udany europejski projekt obronny – mógłby wiązać się ze znaczącym zaangażowaniem w produkcję polskiego przemysłu zbrojeniowego, co deklarowały już produkujące myśliwce spółki. Jak mówili już m.in. przedstawiciele Leonardo, proponowany obecnie Polsce zakres współpracy przemysłowej sprawiłby, że ok 50 proc. kosztów związanych z inwestycją w pozyskanie myśliwców pozostałoby w naszym kraju. Kolejne ewolucje Typhoona stanowią swoisty pomost technologiczny do programu FCAS (Future Combat Air System), czyli programu powietrznego systemu bojowego szóstej generacji, obejmującego nowoczesny myśliwiec i współpracujące z nim bezzałogowe drony, który ma zostać uruchomiony w 2040 r. FCAS jest wspólnym projektem Niemiec, Francji i Hiszpanii – głównymi kontrahentami są Airbus, Dassault Aviation i Indra Sistemas. W Polsce grupa Airbus jest obecna od 2001 r., kiedy fabryka samolotów PZL Warszawa-Okęcie stała się własnością Airbus Defence and Space. Koncern zatrudnia w Polsce blisko 1000 pracowników w zakładach w Warszawie (PZL Okęcie), Mielcu (ośrodek szkolenia), Łodzi (biuro projektów Airbus Helicopters) oraz w Strykowie nieopodal Łodzi (centrum testowe Airbus Helicopters). Działalność w Polsce obejmuje produkcję struktur lotniczych do samolotów C295 i A330 oraz wiązek elektrycznych do C295, A320 i A330. W 2022 r. w Gdańsku rozpoczęło działalność biuro należącej do grupy Airbus spółki Navblue wyspecjalizowanej w produkcji baz danych i oprogramowania, które ułatwiają operacje lotnicze i zarządzanie ruchem powietrznym. (PAP)

Komentarze
Prześlij komentarz