Związkowcy z PLL LOT domagają się dymisji zarządu spółki

Zrzeszeni w Związkowej Alternatywie związkowcy z PLL LOT chcą twardego lądowania dla całego zarządu spółki - dymisji. W najbliższą środę o godz. 11 przed siedzibą LOT w Warszawie odbędzie się akcja protestacyjna. Tymczasem zarząd twierdzi, że spółki nie stać na spełnianie roszczeń związkowców.Od trzech miesięcy LOT nie ma praktycznie żadnych przychodów, a musi pokrywać koszty stałe. Ma zobowiązania wobec pasażerów (nie zwraca im gotówki za niewykorzystane bilety) oraz kontrahentów (nie płaci leasingu za samoloty). Spółka nie publikuje też raportów finansowych, nie podaje wielkości poniesionych w związku z kryzysem strat. "Dane finansowe spółki będą dostępne po sporządzeniu i przeprowadzeniu audytu stosownego sprawozdania finansowego" – informuje biuro prasowe narodowego przewoźnika. Loty międzynarodowe są wstrzymane do 30 czerwca 2020 r., ale nawet jeśli samoloty wzbiją się w lipcu w powietrze, na pokładach może być zajęta jedynie połowa foteli. Pasażerów może być i tak znacznie mniej, ludzie boją się latać w związku z pandemią koronawirusa. Niektóre kierunki np.azjatyckie były nierentowne jeszcze przed erą koronawirusa.Eksperci lotnictwa wróżą LOT-owi jeszcze wiele chudych miesięcy. Ale też wskazują na konieczność publicznego przyznania się do błędów, rewizji siatki połączeń oraz redukcji floty dalekiego zasięgu.Rząd ustami wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina zapowiada, że nie da przewoźnikowi upaść. Ile publicznych pieniędzy i na jakich warunkach zostanie wpompowane w PLL LOT, tego na razie nie wiadomo. Ministerstwo Aktywów Państwowych nie chce się na ten temat wypowiadać. PLL LOT nie jest jedyną linią, która wychodzi z covidowego kryzysu mocno poobijana. Światowy krach w branży lotniczej zaczął się jeszcze przed erą wirusa. W 2019 r. zbankrutowało 18 linii na całym świecie. Przyczyniła się do tego bezwzględna i silna konkurencja, ostra zima, mocny dolar i wysokie ceny paliwa.Nie poszczęściło się też przewoźnikom, którzy mieli w swojej flocie uziemione od roku samoloty Boeing 737 Max. Przykładem jest chociażby Norwegian, który miał 18 takich maszyn. Mimo potężnego wsparcia finansowego rządu szwedzkiego i duńskiego, pod koniec kwietnia 2020 r. tani skandynawski przewoźnik ogłosił upadłość. Na bruk trafiło 75 proc. pilotów i personelu pokładowego. Spółka zrezygnowała też z pracowników firmy OSM Aviation, co pociągnęło kolejne zwolnienia. Rządy interweniują chroniąc swoje narodowe srebra. Nie jest żadną tajemnicą, że regularnie podsypują swoim przewoźnikom pieniądze m.in.Chińczycy i Amerykanie. Wsparcie otrzymał od swojego rządu niemiecki narodowy przewoźnik lotniczy – Lufthansa. Na ich konta bankowe wpłynie łącznie 9 mld euro od państwa. Niemiecki rząd federalny i władze Hesji próbowały oddalić bankructwo Condora zasilając go kwotą 380 mln euro. Z kolei maleńka Chorwacja ratuje swoją Croatia Airlines zastrzykiem z 33,8 mln dolarów. Tymczasem LOT i rząd muszą liczyć się z tym, że ewentualna pomoc publiczna może zostać oprotestowana w instytucjach Unii Europejskiej, gdyż spółka korzystała z pomocy publicznej już w 2012 r. i nie upłynęło jeszcze 10 lat, które jest wymagane przy ubieganiu się o kolejne publiczne pieniądze. Pewne jest jedno: LOT musi przedstawić rządowi plan naprawczy wraz z restrukturyzacją zatrudnienia. (money.pl)

Komentarze