Boeing traci grunt nawet na własnym podwórku

Przez lata Boeing był hegemonem, nie miał sobie równych. Oferował szeroką gamę maszyn w różnych wersjach. Tymczasem błędy w projektowaniu B737 Max i związane z tym uziemienie samolotu pokazały, że król jest nagi, a jego oferta nie odpowiada na potrzeby klientów.Informacja jest dość zdawkowa. Drugi co do wielkości amerykański przewoźnik lotniczy Delta Airlines poinformował pod koniec tego tygodnia, że nie będą już używać największego, dwusilnikowego pasażerskiego samolotu Boeinga, modelu B777. Niejako przy okazji linie poinformowały także, że rezygnują z maszyn serii MD-80. Wszystko jest dość solidnie uzasadnione. - Naszym głównym celem finansowym na 2020 rok jest maksymalne ograniczenie wydawania gotówki. Nasza flota musi być mniejsza, bo będzie też odpowiadała na znacznie mniejsze zapotrzebowanie rynku – skomentował decyzję Delty Ed Bastian, dyrektor generalny przewoźnika. Spółka tłumaczy swoją decyzję tym, że skreślane samoloty są już dość leciwe. Cięcie oznacza więc prawdopodobnie wykreślenie niebawem leciwych, kosztownych w obsłudze samolotów. Flota B777 Delty liczy 18 maszyn. Z tego 9 zostało uziemionych na czas pandemii, a 9 pozostałych wciąż lata. Średnia wieku floty B777 Delty to 15,3 roku. Same maszyny należą do wersji „200”, czyli krótszej. Bezpośrednio z nimi konkurują Airbusy A330-300, których Delta ma 31 . Firma nie ukrywa, że właśnie Airbusy, także model A350, to przyszłość szerokokadłubowej floty przewoźnika. To one mają odpowiadać za pokrycie popytu na loty, gdy ten wróci po pandemii koronawirusa. Decyzja Delty o rezygnacji z B777 to klęska wizerunkowa Boeinga, to także doskonały przykład, jak na firmie mszczą się zaniedbania z przeszłości. W końcu Boeing ma ofercie Dreamlinery (B787), które skutecznie mogą rywalizować z szerokokadłubowymi Airbusami. Jednak tych nowoczesnych samolotów na stanie Delta nie posiada. Przewoźnik co prawda kilkanaście lat temu zastanawiał się nad włączeniem do swojej floty Dreamlinerów, jednak zrezygnował z tego. Faktycznych powodów tej decyzji nie opublikowano. Jednak nieoficjalnie spekulowano, że Deltę od zamówienia Dreamlinerów odstręczyły opóźnienia związane z wejściem samolotu do użytkowania, a przede wszystkim problemy techniczne. Co prawda z Dreamlinerem nie wiąże się żadna katastrofa, ale w początkach kariery samolot uznawany był za niedopracowany. Wówczas też Delta zdecydowała się poszerzyć użytkowaną flotę A330 i zamówić liniowca nowej generacji – odpowiednika B787 – Airbusa A350 XWB. Obecna decyzja o rezygnacji z B777 to niejako pochodna tamtych wydarzeń. W ogóle warto przyglądnąć się planom zakupowym Delty. Przewoźnik ma tzw. twarde umowy na 17 nowych maszyn. Jednak żadna z nich nie będzie pochodziła od Boeinga, wszystkie profity zgarnie Airbus.(wnp.pl)

Komentarze