Lufthansa oczekuje pomocy od państwa

Uziemienie 150 samolotów i zmniejszenie siatki o połowę skłoniło niemiecką Lufthansę o zwrócenie się o pomoc państwa. Tylko w ten sposób przewoźnik będzie w stanie uniknąć masowych zwolnień. Lufthansa zapewnia, że robi wszystko, co jest w jej mocy, aby utrzymać obecne zatrudnienie i rozmawia na ten temat nie tylko z państwem, ale i ze związkami zawodowymi. Z kolei rząd niemiecki na posiedzeniu w ostatnią niedzielę, 8 marca zdecydował o wydzieleniu kwoty 12,4 mld euro na wsparcie firm, które ucierpiały z powodu koronawirusa w latach 2021-2024. Na razie linia robi, co może. Po uziemieniu 23 samolotów na samym początku kryzysu wywołanego przez koronawirusa, wysłaniu pracowników na płatne i bezpłatne urlopy, kilka dni temu Niemcy poinformowali o uziemieniu kolejnych 150 maszyn. A to oznacza, że siatka została ograniczona o połowę. Teraz personelowi został zaproponowany krótszy tydzień pracy, bo nic nie wskazuje na to, że kryzys w podróżach lotniczych miałby łagodnieć, a do rządu w Berlinie zarząd LH zwrócił się o pomoc finansową umożliwiającą utrzymanie zatrudnienia. „Kurzarbeit", z jakiego chce skorzystać Lufthansa polega na tym, że pracodawca chcąc ograniczyć straty wymuszane zwolnieniami, obniża wynagrodzenie pracowników, a różnica w ich uposażeniach ma być dopłacana przez państwo. W informacji skierowanej do mediów niemiecki przewoźnik pisze, że kryzys okazał się „niewyobrażalny". Notowania giełdowe sektora lotniczego spadły w poniedziałek drastycznie i Lufthansa nie była tutaj wyjątkiem. Gwałtownie taniały również papiery Air France, KLM oraz Norwegiana. W przypadku tego przewoźnika były one najtańsze od 15 lat.Niemcy są dzisiaj drugim, po Włoszech krajem, w który najsilniej uderzył koronawirus. Zdaniem prezesa Grupy Lufthansy, Carstena Spohra kryzys może potrwać nawet kilka miesięcy, zanim sytuacja zacznie się stabilizować. Teraz przyznaje, że poziom rezerwacji spadł drastycznie, a dodatkowo jeszcze jest zmuszony odwoływać rejsy i w tej chwili ucierpiały już praktycznie wszystkie kierunki. W tej sytuacji przewoźnik nie miał innego wyjścia jak poważnie ograniczyć oferowanie, a wśród inwestorów pojawiły się wątpliwości, co do tego, w jakiej formie Lufthansa przetrwa ten kryzys. — W tej sytuacji naszym nadrzędnym zadaniem jest utrzymanie poziomu gotówki i minimalizowanie strat właśnie przez cięcie połączeń, które są nierentowne — mówił Carsten Spohr i nie ukrywał, że w przyszłości widzi falę niewypłacalności wśród przewoźników. On sam jest już w kontakcie nie tylko z rządem niemieckim, ale również z belgijskim, szwajcarskim, oraz austriackim – czyli wszędzie tam, gdzie są linie lotnicze Grupy LH. Spohr ujawnił również, że jest w kontakcie w tej sprawie także z Komisją Europejską.W obecnej sytuacji, kiedy Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) szacuje spadek przychodów branży o 113 mld dolarów kolejne linie wnioskują o wsparcie. Jak na razie jednak nigdzie, poza Filipinami, gdzie przewoźnicy zostali zwolnieni z opłat lotniskowych i wzmiankach Chińczyków, że pomogą branży, żaden rząd nie zaoferował pomocy. Tydzień temu IATA zaapelowała do lotnisk, aby zrezygnowały z karania przewoźników, którzy nie wykorzystują swoich slotów (działki czasowe startów i lądowania). Jak na razie żaden europejski port takiej opcji nie zaoferował.Źródło: rp.pl

Komentarze