Amerykański Boeing rozpoczął porządkowanie fabryki w Seattle

Amerykański Boeing rozpoczął porządkowanie fabryki w Seattle, gdzie powstawały Boeingi 737 Max. Agencja Reuters informuje, że trwa szeroka operacja mająca przygotować zakład do ponownej produkcji.Agencja informacyjna powołuje się na cztery osoby, które niezależnie potwierdziły jej informacje na temat inwentaryzacji zakładu oraz przeglądu procedur. Celem jest nie tylko przygotowanie fabryki do wznowienia produkcji, ale i jej usprawnienie. Likwidowane mają być potencjalne problemy, tak by nic nie zakłóciło powrotu Maxów na rynek. "Boeing naprawia sprzęt, usprawnia podzespoły używane do konstrukcji samolotów" czytamy w depeszy Reutersa. Przestój w produkcji samolotów firma miała wykorzystać na współpracę z podwykonawcami. Rzecznicy amerykańskiego producenta zaakcentowali, że udało się wraz z tymi firmami usprawnić współpracę. Naszym celem jest stabilny system, który może w każdej chwili wznowić produkcję i ją przyspieszyć, jeśli zajdzie taka potrzeba - powiedział amerykańskim mediom Bernard Choi z Boeinga. Firma nie po raz pierwszy chwali się, że jej zakład w Seattle to bardzo dobrze funkcjonująca fabryka. Nie ukrywano jednak, że ma i swoje problemy. W ocenie firmy plusem z przestoju w produkcji Maxów, będzie wyeliminowanie tych niedociągnięć. Nie pomagają natomiast sytuacji firmy coraz to nowsze informacje o stojących na pasach startowych samolotach. Jak się okazało uziemione Maxy miały w zbiornikach paliwa różnego rodzaju zanieczyszczenia. Ta sprawa dotyczyła ponad połowy wyprodukowanych i uziemionych Boeingów. Zmusiła producenta samolotów do jednoznacznej deklaracji, że sprawdzi wszystkie samoloty na okoliczność zanieczyszczeń w zbiornikach, których tam nie powinno być. Dodatkowo w lutym okazało się, że odkryto kolejny problem w oprogramowaniu uziemionego modelu. Dioda ostrzegająca o nieprawidłowym funkcjonowaniu systemu trymera sama działała niewłaściwie. Konieczność usunięcia tej usterki jednak nie miała odbić się na wznowieniu lotów maszyn.Nie zapadły jeszcze decyzje o tym, kiedy Boeingi mają przejść kolejne testy związane z ich sprawdzeniem przez amerykańskie służby federalne ruchu lotniczego. To od tych testów zależy, kiedy Maxy będą mogły wzbijać się bez przeszkód w powietrze. Od marca zeszłego roku, kiedy doszło do katastrof lotniczych dwóch takich samolotów, co miesiąc przedłużana była decyzja o wstrzymaniu lotów tych maszyn. Niedługo minie rok od kiedy Maxy stoją na ziemi. Nieciekawa sytuacja Boeinga okazała się bardzo korzystna dla konkurenta na tym rynku amerykańskiej firmy. Airbus dzięki kłopotom konkurenta bardzo dobrze sobie radzi. (wnp.pl)

Komentarze