Prezes Emirates odchodzi

Tim Clark
Tim Clark, twórca potęgi dubajskich linii lotniczych Emirates pozostanie na tym stanowisku tylko do czerwca 2020. Do historii światowego lotnictwa wejdzie, jako człowiek, który udowodnił, że podróż w klasie ekonomicznej wcale nie musi być stresującym przeżyciem. Za jego kadencji — prezesem jest od 16 lat, a w Emirates przepracował łącznie 34 lata— dubajska linia urosła do roli jednego z największych graczy na światowym rynku lotniczym, a dzięki niej też Dubaj był w stanie przebudować swoją gospodarkę . W tej chwili dominują w niej usługi, a nie wydobycie ropy naftowej. Sam Dubaj stał się jednym z największych portów przesiadkowych na świecie w podróżach z Europy do Azji, Afryki i Australii, oraz z Ameryki do Europy. Pracownicy Emirates dowiedzieli się o planowanym podejściu Clarka z wewnętrznej notatki szefa rady dyrektorów przewoźnika, szejka Ahmeda bin Sajida Al Machtuma, który jednocześnie poinformował, że pozostanie on w firmie jako doradca nowego prezesa. Na razie jeszcze nie wiadomo, kto nim zostanie, ale wymieniane są dwie kandydatury — dyrektora generalnego Adela Al Redha i wiceprezesa ds. handlowych Adnana Kazima. To oznaczałoby również, że Clark, który jest Brytyjczykiem jest ostatnim cudzoziemcem na tym stanowisku. W czasie swojej kadencji Clarkowi udało się z powodzeniem odeprzeć konkurencję przewoźników niskokosztowych i stworzyć linię, która stała się punktem odniesienia lotniczego luksusu, a w dodatku bardzo dochodowa, nawet w czasach kryzysów – w 2001, kiedy po zamachach w Stanach Zjednoczonych ludzie zaczęli się bać latać i potem w 2008/9, gdy światowy transport lotniczy przeżył załamanie z powodu kryzysu finansowego. Dla producentów samolotów Emirates stały się jednym z najważniejszych klientów, a program produkcji Airbusa 380, największego pasażerskiego samolotu na świecie nie trwałby tak długo, gdyby nie stanowił przez dobrych kilkanaście lat głównej maszyny w ich flocie. Ostatecznie jednak Emirates zdecydowały się stopniowo wymieniać je na inne maszyny.Kilku innych przewoźników mniej lub bardziej udanie starało się powielić model Emirates. Najbliższe temu są Qatar Airways i Turkish Airlines, także — jak Emirates linie państwowe — z wielkimi nowoczesnymi lotniskami wyspecjalizowanych w transferach międzykontynentalnych. Ekspansję Emirates starali się powstrzymać Amerykanie, ale bez powodzenia. Podobnie zresztą jak i niemiecka Lufthansa, chociaż trzeba przyznać, że jedno posunięcia Clarka na rynku niemieckim było nieudane — pomysł na rozwój połączenia na trasie Dubaj-Hamburg-Nowy Jork, które zdecydowanie nie wypaliło.Źródło: rp.pl

Komentarze