Garuda stracił prezesa za przemyt Harleya

Indonezyjski narodowy przewoźnik — Garuda stracił prezesa. Gusti Ngurah Askhara Danadiputra, nazywany także Ari Askhara skorzystał z premierowego rejsu Airbusa 330 neo z Tuluzy do Dżakarty i kazał załadować na pokład Harleya oraz dwa drogie rowery. Skandal z przemytem ujawnił Erick Thohir indonezyjski minister ds. przedsiębiorstw państwowych, kiedy dowiedział się, że przed rejsem inauguracyjnym w Tuluzie prezes Garudy polecił nie tylko kupić Harleya Davidsona, oraz dwa drogie rowery, ale i załadować je pod pokład. Cała sprawa wydała się po tym, jak jeden z pracowników linii anonimowo doniósł komisji audytowej w Garudzie. Minister ostrzegł jednocześnie, że prezes nie jest jedyną osobą, która straci pracę z powodu tego incydentu. —Nadal poszukujemy pracowników, którzy mieli związek z tym przestępstwem — powiedział. W premierowym rejsie A330 neo-200 z Tuluzy do Dżakarty wykazano, że na pokładzie maszyny było 22 pasażerów i członków załogi, ale ani jednej sztuki cargo. Tymczasem z deklaracji Garudy wynika, że ładunek nie tylko był, ale również został oclony. Nie można przy tym mówić o przypadku i pośpiechu, bo Harley prezesa Garudy został kupiony już w kwietniu i czekał w Tuluzie na moment odbioru nowej maszyny indonezyjskiego przewoźnika. I jak ujawnił minister Thohir transakcja kupna Harleya została sfinansowana przelewem od przedstawiciela Garudy w Amsterdamie. Gdyby wszystko zostało załatwione oficjalnie, były już prezes Garudy musiałby zapłacić w kraju 38 tys. dol. cła i podatków. Za nowego, najtańszego Harleya-Davidsona dzisiaj w Dżakarcie trzeba zapłacić od ponad 500 mln rupii, czyli cło wynosi 100 proc. wartości. Wpadki prezesa nie komentowali ani sam Askhara, ani Garuda nie chcą komentować tego incydentu, o którym minister ds. przedsiębiorstw państwowych poinformował indonezyjskich dziennikarzy.Źródło: rp.pl

Komentarze