Czterech pierwszych podchorążych LAW przeszło intensywne szkolenie na samolotach M-346 Bielik

Czterech pierwszych podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej przeszło intensywne szkolenie na samolotach szkolno-treningowych M-346 Bielik! To przełomowy moment w historii Szkoły Orląt! Sierż. pchor. Sebastian Szczypka, sierż. pchor. Andrzej Wszołek, sierż. pchor. Jędrzej Kmak oraz plut. pchor. Andrzej Milke 6 grudnia zostaną promowani na stopień podporucznika. Wraz z wejściem do służby zaawansowanego systemu szkolenia lotniczego M-346 rozpoczęliśmy w Naszej dęblińskiej Szkole Orląt nową erę. Osobiście z sentymentem śledzę jeszcze w powietrzu ostatnie już loty wysłużonych TS-11, ale to z błyskiem w oku i swego rodzaju zazdrością chwytam wzrokiem każdy przelot Bielika M-346 i za każdym razem wyobrażam sobie, że za sterami siedzi właśnie jeden z Naszych Podchorążych. To nowa era lotnictwa szkolnego w Naszym kraju, ale także to era „nowych”, mądrych, inteligentnych, ambitnych, pełnych lotniczej pasji i bardzo zaangażowanych młodych ludzi, którzy potrafią bardzo dobrze wykorzystać nowe możliwości. Współczesna Szkoła Orląt to „Uczelnia wysokich lotów”. To tu zaczyna się wszystko, co ważne dla polskiego lotnictwa wojskowego i rozpoczęcie szkolenia na Bielikach jest tego najlepszym przykładem – podkreśla Rektor–Komendant LAW gen. bryg. pil. dr Piotr Krawczyk. Proces szkolenia na samolotach M-346 był długi i wieloetapowy. Rozpoczął się w Akademickim Centrum Szkolenia Lotniczego, gdzie podchorążowie uczyli się pilotować cywilne statki powietrzne. Następnie w 42 Bazie Lotnictwa Szkolnego w Radomiu odbywali praktyki lotnicze za sterami samolotu PZL-130 Orlik. To właśnie po tym szkoleniu na podstawie specjalnego rankingu zostali wybrani do dalszej nauki pilotażu na Bielikach. Analizowano jak radzą sobie w powietrzu oraz ich zdolności językowe. W ten sposób wyselekcjonowano najbardziej rokujących studentów, wobec których prawdopodobieństwo ukończenia szkolenia na M-346 było bardzo duże. Latanie Bielikiem było niełatwym, chociaż przynoszącym wiele satysfakcji doświadczeniem. Samolot jest bardzo szybki i nauka jego systemów to długi i czasochłonny proces. Wywołuje równocześnie wiele pozytywnych emocji - szczególnie na etapie szkolenia w walkach powietrznych. Cała nasza czwórka jest dumna, że jako pierwsi podchorążowie LAW zasiedliśmy za sterami Bielika! - mówi sierż pchor. Jędrzej Kmak. Proces nauki na Bielikach rozpoczął się w marcu 2019 r. od zapoznania z możliwościami samolotu, jego budową i sposobem eksploatacji, procedurami wykonywania lotów na lotnisku Dęblin, czy specyfiką komunikacji radiowej. Kolejnym etapem było szkolenie symulatorowe. Studenci ćwiczyli m.in. sytuacje awaryjne w locie. Szkolili się również na symulatorze lotu FMS (Full Mission Simulator) i FTD (Flight Training Device). Dzisiejsze symulatory niemal w 100% oddają realne wykonywanie lotów na samolocie, tak naprawdę różnią się od statku powietrznego tylko tym, że nie odrywają się od ziemi. Po zakończeniu szkolenia na symulatorach można powiedzieć, że samolot służy tylko do tego, aby zweryfikować, czy to, co do tej pory nauczył się młody pilot na ziemi, wystarczy do tego, aby pilotować M-346 Bielik. W tym przypadku samolot staje się ostatnim ogniwem szkolenia – podkreśla ppłk pil. Marek Kejna, dowódca grupy działań lotniczych 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego. M-346 otwiera nowy rozdział w polskim lotnictwie. Za pomocą tych nowoczesnych maszyn będą szkoleni piloci, którzy w przyszłości zasiądą za sterami F16 lub innych samolotów lotnictwa taktycznego nowej generacji. Obecnie wszyscy piloci F16 przechodzą 2-letni kurs w USA. Pierwszy lot M-346 Bielik odbył się 16 kwietnia. Przed każdym lotem na Bieliku obowiązkowym elementem był tzw. briefing w języku angielskim. Instruktor dokładnie omawiał każdy etap lotu. Wydawało mi się, że sam lot nie powinien być dużym zaskoczeniem, gdyż wszystkie czynności od uruchomienia do zakołowania znałem niemal na pamięć. Mimo wszystko, gdy zakłada się po raz pierwszy kombinezon przeciwprzeciążeniowy, kamizelkę, oraz maskę, czuć podekscytowanie oraz stres.Start samolotem to naprawdę mocne przyspieszenie i szybkie wznoszenie. Bielik jest bardzo wymagający dla pilota, który musi nad tą mocą zapanować i nie pozwolić na zbyt szybkie rozpędzanie się, czy wznoszenie samolotu. Ważne jest, aby być „przed samolotem” i w pełni kontrolować to, co dzieje się wewnątrz i na zewnątrz kabiny, co nie jest proste, ze względu na dużą prędkość – podkreśla plut. pchor. Andrzej Milke. Instruktorzy zgodnie przyznają, że wybrani podchorążowie są niezwykle zaangażowani, szybko się uczą i chcą latać. To właśnie oni otworzą nowy rozdział w lotnictwie szkolnym, choć zdają sobie sprawę, że w pewien sposób są grupą eksperymentalną. Za nami miesiące ciężkiej pracy, ale naprawdę było warto. Mam świadomość, że razem z kolegami jesteśmy uczestnikami przełomowego momentu w historii naszego lotnictwa. Pilotowaliśmy M-346, co jest nowością po dziesiątkach lat szkolenia na TS-11 Iskra. Bardzo się cieszę, że nasza czwórka miała to szczęście – zaznacza sierż. pchor. Sebastian Szczypka. (Lotnicza Akademia Wojskowa)

Komentarze