Kolejny defekt w B737 MAX

Fakt, że Boeing nie dostarczył regulatorom ruchu lotniczego pełnego zestawu zmian, jakie wprowadzi w B737 MAX nie oznacza, że Federalna Agencja Lotnictwa (FAA) z USA i Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) nie testują nowych oprogramowań, jakie Boeing wprowadził Amerykanie robią wszystko, aby dopuszczenie MAXów do latania odbyło się jednocześnie na całym świecie, co uprościłoby procedury. Ale EASA bada zmiany wprowadzone w MAXach na własną rękę. Właśnie odkryła, że autopilot w MAXach nie działa tak, jak powinien i nie zawsze poddaje się kontroli pilota prowadzącego samolot. Ten problem został ujawniony po raz pierwszy w ostatni piątek, 5 lipca. EASA, była drugim regulatorem ruchu lotniczego, po Chińczykach z CAAC, który uziemił b737 MAX 12 marca 2019. Boeing zapytany przed dziennikarzy „Seattle Times" o zastrzeżenia EASA odpowiedział, że jest w nieustannym kontakcie z regulatorami i dostarcza im wszelkich niezbędnych informacji, które doprowadzą do bezpiecznego powrotu MAXów do pełnych operacji". Zdaniem Johna Coxa, wieloletniego pilota samolotów typu B737, z którym rozmawiali dziennikarze „Seattle Times" wykrycie wadliwego funkcjonowania autopilota, który nie zawsze daje się wyłączyć jest poważnym zagrożeniem i może znacząco opóźnić powrót MAXów do normalniej eksploatacji. Jak na razie Boeing prognozuje powrót MAXów we wrześniu, podczas gdy większość linii lotniczych wyjęła te maszyny ze swoich rozkładów aż do końca roku. — Z drugiej jednak strony — przyznaje John Cox— w procesie certyfikacji zazwyczaj ujawniają się nieoczekiwane niedoróbki i nie sądzę, aby Boeing nie potrafił sobie z nimi poradzić. — To jest sprawa między regulatorami a Boeingiem — dodał. Jak na razie EASA nadal prowadzi własne badania rozwiązań w MAXach a konkretnie tych, które są inne, niż w starszym modelu B737 „Next Generation".Z kolei Bloomberg dowiedział się, że naprawa nieprawidłowości wykrytych przez EASA może potrwać nawet trzy miesiące. A dyrektor generalny EASA, Patrick Ky przyznał, że dla Boeinga sprostanie wszystkim wymogom regulatorów może się okazać kosztowne i czasochłonne. EASA, po wykryciu kolejnego defektu w MAXach nie zarekomendowała Boeingowi jakichś konkretnych posunięć, oczekuje jednak od producenta propozycji rozwiązania problemu, które potem oceni. Na przykład gdyby amerykański producent zaproponował efektywne szkolenia pilotów, które nie wymagają kosztownego korzystania z symulatorów, EASA jest w stanie to zaakceptować. Jak na razie FAA, EASA oraz regulatorzy z Brazylii i Kanady prowadzą oddzielne badania zmian w MAXach, ale nieustannie konsultują się ze sobą. Jednocześnie jednak europejska agencja ostrzegła, że nie wyklucza jakichś dodatkowych prac ze strony Boeinga, więc ostatecznie nie ma gwarancji, że dopuszczenie MAXów przez FAA, EASA, Kanadyjczyków i Brazylijczyków odbędzie się jednocześnie. Źródło: rp.pl

Komentarze