Brak Boeingów 737 MAX szkodzi liniom lotniczym

Gorsze wyniki finansowe, ograniczenie liczby połączeń, odwoływanie rejsów i zmiany personalne — to wszystko efekt uziemienia boeingów 737 MAX. Niektóre linie lotnicze już rozmawiają z Boeingiem o odszkodowaniach. Inne czekają na koniec uziemienia, aby móc wiarygodnie podliczyć straty. Najbardziej cierpią linie amerykańskie i norweski Norwegian. Właśnie zrezygnował jego prezes i założyciel linii, Bjorn Kjos. A prezes Ryanaira, Michael O'Leary, ostrzega, że jeśli MAX-y nie zostaną przywrócone do latania w październiku, to kryzys rozleje się także na przyszły rok. Na świecie jest w tej chwili odstawionych 350 boeingów model B737 MAX, w tym dwóch polskich przewoźników — pięć LOT-u i dwa Enter Aira.Niektóre linie lotnicze już rozmawiają z Boeingiem o odszkodowaniach. Inne czekają na koniec uziemienia, aby móc wiarygodnie podliczyć straty. Najbardziej cierpią linie amerykańskie i norweski Norwegian. Właśnie zrezygnował jego prezes i założyciel linii, Bjorn Kjos. A prezes Ryanaira, Michael O'Leary, ostrzega, że jeśli MAX-y nie zostaną przywrócone do latania w październiku, to kryzys rozleje się także na przyszły rok. Na świecie jest w tej chwili odstawionych 350 boeingów model B737 MAX, w tym dwóch polskich przewoźników — pięć LOT-u i dwa Enter Aira.11 lipca ze stanowiska zrezygnował Bjorn Kjos, prezes Norwegiana, który założył tę linię w 1993 roku. Strategię rozwoju oparł na tanich lotach z Europy za Atlantyk, do czego miały mu posłużyć MAX-y. W ten sposób Norwegian miał konkurować z Ryanairem i easyJetem w Europie, a z American Airlines i British Airways na trasach atlantyckich. Ta strategia nie do końca wypaliła, pogłębiło się zadłużenie, z którego Kjos finansował rozwój, a kryzys Boeinga jeszcze go dobił. Kjosa, który zostanie w linii jako doradca przewodniczącego rady nadzorczej Nielsa Smedegaarda, zastąpił na razie wiceprezes ds. finansów Geir Karlsen. Rada nadzorcza szuka nowego prezesa.Trzeba jednak przyznać, że pod kierownictwem Kjosa linia rozwinęła się w sposób imponujący ze 130 pracowników i 4 samolotów w 1993 zatrudnienie wzrosło do 11 tys. w 2019, a tylko w 2018 Norwegian zwiększył oferowanie o 48 proc. W 2013 roku Kjos przyjeżdżał nawet do Warszawy i przekonywał Ministerstwo Skarbu Państwa, aby LOT podzielić na 2 części — wykonującą loty średnio i krótkodystansowe i operującą Dreamlinerami część długodystansową, którą Norwegian chciał przejąć. Pomysł wówczas nie znalazł w Warszawie zwolenników. Teraz mówi się, że Norwegian zostanie przejęty przez którąś z grup lotniczych — International Airlines Group (IAG), bądź Grupę Lufthansy.Kryzys MAX-ów spowodował w Norwegianie uziemienie 18 maszyn oraz zamrożenie 92, jakie miały zostać dostarczone w najbliższych miesiącach, co znacząco obniżyłoby koszty operacji. MAX-y miały dostarczać pasażerów lotom długodystansowym. W tej chwili jest już pewne, że linia odnotuje w tym roku spadek liczby pasażerów w porównaniu z rokiem 2018. Norwegian, podobnie jak LOT, wynajął inne samoloty (na przykład z Dublina do Nowego Jorku lata A330 wyleasingowanym od Evelop Airlines), ale MAX-y są tańsze w eksploatacji.Część połączeń jednak Norwegian musiał odwołać, w tym także — z korzyścią dla wyniku finansowego — nietrafionych.W najbliższych dnia amerykańscy przewoźnicy, również wierni klienci Boeinga, zaczną ogłaszać wyniki finansowe za II kwartał. Powinny być one niezłe, bo rośnie popyt na podróże, a wraz z nim ceny biletów, ale niezadowalające, właśnie z powodu uziemienia MAX-ów. Bez tych maszyn amerykańscy przewoźnicy są zmuszeni kasować ponad tysiąc rejsów dziennie. Wiadomo, że najlepszym wynikiem finansowym będzie mogła pochwalić się Delta, ponieważ w swojej flocie nie ma ani jednego MAX-a, więc nie musiała szukać maszyn zastępczych na rynku, ani odwoływać rejsów. W gorszej sytuacji znajdują się Southwest (34 odstawione MAX-y), United (9) i American Airlines z B737 MAX (24) wyłączonymi z operacji, co jak na razie kosztuje przewoźnika 185 mln dol. tylko w II kwartale. Wszystkie linie, także amerykańskie, głośniej bądź ciszej informują, że będą się domagać odszkodowań od Boeinga. Jako pierwszy mówił o tym były już prezes Norwegiana Bjorn Kjos. Prezes Ryanaira, Michael O'Leary, przyznał, że rozmawia o tym z Amerykanami i jeszcze nie zdecydował, czy woli taniej kupić samoloty, czy też dostać gotówkę. Niemiecki TUI Fly swoje straty z tytułu uziemienia szacuje na 300 mld euro i zamierza rozmawiać z producentem indywidualnie i bez rozgłosu. — Oczywiście, że wystąpimy o odszkodowanie – powiedział "Rzeczpospolitej" prezes Enter Aira Grzegorz Polaniecki. — To jest normalna procedura zabezpieczona w umowach, że jeśli kupuje się produkt z wadą, to składa się reklamację.Zapytany, czy Entera bardzo boli uziemienie MAX-ów w szczycie sezonu odpowiedział: — Nie bardzo boli, bo zawsze włączając nową maszynę do floty jesteśmy przygotowani, że być może trzeba ją będzie czasowo zastąpić samolotem zapasowym. I nasze dwa MAX-y mają takie zabezpieczenie. Odszkodowania od Boeinga będzie domagał się również LOT. prezes Rafał Milczarski mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że jego zdaniem jest to normalna procedura w kontaktach biznesowych.Źródło: rp.pl

Komentarze