LOT zmienia trasy przelotów do Singapuru

W związku z napiętą sytuacją nad Cieśniną Ormuz i w Zatoce Omańskiej LOT podjął decyzję o zmianie tras przelotów samolotów kursujących do i z Singapuru - poinformował w piątek przewoźnik. Korekta oznacza wydłużenie rejsów o kilkadziesiąt minut.
Jak zaznaczono w piątkowym komunikacie "bezpieczeństwo jest priorytetem dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Uważnie obserwujemy sytuację na świecie i bezzwłocznie na nią reagujemy".
Spółka podjęła więc decyzję o zmianie tras przelotów maszyn lecących do i z Singapuru", co w konsekwencji oznacza, że podróż będzie dłuższa o kilkadziesiąt minut.
Przewoźnik poinformował ponadto, że pozostaje w stałym kontakcie m.in. z: IATA, EASA i Eurocontrol.
"Decyzja o powrocie na dotychczas wykorzystywaną trasę przelotów z Warszawy do Singapuru zostanie podjęta wówczas, gdy będziemy mieli stuprocentową gwarancję bezpieczeństwa realizacji tych operacji" - czytamy w komunikacie LOT.
Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zakazała w czwartek amerykańskim przewoźnikom lotniczym lotów nad wodami znajdującymi się w irańskiej przestrzeni powietrznej. Zakaz dotyczy cieśniny Ormuz i Zatoki Omańskiej i wynika z napięcia w tym rejonie.
W czwartek irańska elitarna Gwardia Rewolucyjna podała na swej stronie internetowej, że zestrzeliła amerykańskiego drona szpiegowskiego. Według Gwardii amerykański dron został zestrzelony, gdy naruszył przestrzeń powietrzną Iranu w położonej nad Zatoką Perską prowincji Hormozgan na południu kraju.
Obawy o konfrontację między Stanami Zjednoczonymi a Iranem rosną od 13 czerwca, kiedy w Zatoce Omańskiej zaatakowane zostały dwa tankowce. Stany Zjednoczone oskarżyły o ten atak Iran, czemu ten kategorycznie zaprzecza.
FAA podkreśliła, że zwiększone napięcie i wzmożona aktywność militarna w rejonie, przez który przebiega wiele szlaków lotnictwa cywilnego, stwarza poważne zagrożenie.
Dodatkowym zagrożeniem - zdaniem agencji - jest gotowość Iranu do użycia pocisków dalekiego zasięgu w międzynarodowej przestrzeni powietrznej bez ostrzeżenia. (PAP)

Komentarze