Ryanair traci pasażerów

Po fali strajków pilotów i załóg irlandzkiego przewoźnika pasażerowie zaczęli się obawiać, że może dojść do kolejnych zakłóceń w ich podróżach. I już szukają alternatywnych rezerwacji, także w liniach tradycyjnych. Tak samo było w wypadku Lufthansy i Air France, kiedy strajkowały ich załogi.Na razie rozpoczęły się negocjacje Ryanaira z pilotami z Irlandii, tym razem z udziałem mediatorów, a protestujący w tym kraju nie zapowiadają kolejnych akcji strajkowych. Ale już Niemcy ze związku zawodowego Cockpit ostrzegają, że Ryanair mogą czekać kolejne protesty, ponieważ nie zostały spełnione ich postulaty, a kierownictwu linii brak jakiejkolwiek woli porozumienia.Podczas ostatniego protestu załóg Ryanaira, „niepotrzebnego i nieuzasadnionego", jak twierdzi zarząd, w piątek 10 sierpnia, ucierpiało 67 tysięcy pasażerów. Odwołanych zostało prawie 400 lotów. Tydzień wcześniej, z tego samego powodu, nie doszło do skutku 300 rejsów. I wprawdzie Ryanair zapewnia, że jego pracownicy zajęli się wszystkimi pasażerami, to jednak wiadomo, że z wypłaceniem odszkodowań będą problemy, bo przewoźnik robi wszystko, żeby tylko nie płacić. Pasażerowie tłoczący się na lotniskach byli zdezorientowani, często rezygnowali ze zmian w podróży oferowanych przez Ryanaira i na własną rękę kupowali bilety u konkurencji. Inni nie dowierzali, że Ryanair znajdzie im odpowiednie połączenia. Najczęściej powodem szukania lotów na własną rękę była oferta irlandzkiej linii, która proponowała np. lot w cztery dni po oryginalnej dacie podróży, na co mało który urlopowicz mógł sobie pozwolić. Nie brakowało i takich sytuacji, że planujący podróż robili rezerwacje równolegle na Ryanaira i jakiegoś innego, droższego przewoźnika. Sytuacją w Ryanairze zainteresowała się Komisja Europejska. – Pasażerowie muszą pamiętać o przysługujących im prawach – mówił Enrico Brivio, rzecznik KE. – Oprócz zwrotu kosztów podróży bądź oferty lotu z innym przewoźnikiem, w czasie takich sytuacji należy im się odpowiednia opieka i w uzasadnionych przypadkach także odszkodowanie. Ryanair na jakiekolwiek odszkodowania nie zamierza się zgodzić i twierdzi, że protesty załóg to siła wyższa. Zarzeka się, że nie podniesie cen biletów i nie zamierza ugiąć się pod żądaniami pracowników. To może oznaczać kolejne akcje protestacyjne. – Trudności, z którymi boryka się obecnie Ryanair, sprawiają, że część pasażerów szuka alternatywnych połączeń np. z portów krajowych, takich jak Wrocław i Gdańsk. Niemniej jednak na wnioski świadczące o zmianie trendu podróżowania jest zbyt wcześnie, szczególnie w szczytowym dla przewozów sezonie letnim, czy chociażby ze względu na trwającą obecnie wielką promocję na wszystkie połączenia LOT-u – mówi Aleksandra Dąbkowska z biura prasowego polskiego przewoźnika. LOT wyprzedził już Ryanaira jako największego przewoźnika w Europie Środkowej i jest najszybciej rosnącą linią lotniczą w tym regionie w tym roku. Roczny wzrost podaży miejsc w samolotach wyniósł 25,4 procent przy ich wypełnieniu na poziomie 87 procent. Imponujące tempo wzrostu ma także rumuński Tarom (22,1 proc.) i Wizz Air ( 21 proc.), który jednak na zimę będzie ciął siatkę połączeń z naszego kraju. Wzrost oferty Ryanaira wyniósł 6,1 procent, czyli nawet mniej, niż jest to w wypadku Lufthansy – 8,3 procent. Jednocześnie LOT-owi z udziałem około 33 procent w polskim rynku udało się zdetronizować Ryanaira, który spadł na drugie miejsce. Trzecim przewoźnikiem w Polsce pozostaje Wizz Air. Źródło: Rzeczpospolita

Komentarze

Prześlij komentarz