LOT chce zatrudnić 300 nowych pilotów

PLL LOT do końca przyszłego roku chcą zatrudnić 300 nowych pilotów - zapowiedział prezes spółki Rafał Milczarski. Przewoźnik właśnie ogłosił nabór, szuka pilotów głównie z Europy Środkowo-Wschodniej do swoich baz operacyjnych w Warszawie i w Budapeszcie. LOT poszukuje kapitanów i pierwszych oficerów na samoloty Bombardier Q400 i Embraer 170 oraz 190. Dla pilota z licencją i wymaganym nalotem przewoźnik sfinansuje koszty szkolenia na typ samolotu. Jak poinformowała spółka, w ciągu trzech lat można będzie przejść szkolenie na samolotach pasażerskich typu Boeinga B737 albo B787 Dreamliner. Z LOT-em współpracuje ponad 600 pilotów, którzy wykonują regularne rejsy rozkładowe i czarterowe. Jak tłumaczy prezes Milczarski, który w czwartek w Budapeszcie ogłosił uruchomienie od lutego 2019 r. połączenia między Budapesztem a London City, rozwój floty spółki wiąże się z koniecznością zatrudnienia większej liczby pilotów. "Po raz pierwszy w historii, LOT wykracza poza polski rynek. Spółka doszła już do takiego momentu rozwoju, że musi zacząć poszukiwać i próbować przyciągnąć atrakcyjną ofertą pracy pilotów z zagranicy. LOT do końca 2019 roku będzie potrzebował 300 dodatkowych pilotów, żeby obsłużyć naszą siatkę połączeń. Dziś rozpoczynamy nabór, właściwie we wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej, dlatego że to jest naturalny dla nas rynek" - powiedział PAP prezes. Jak dodał, w związku z rozwojem narodowego przewoźnika w Budapeszcie, część z tych 300 nowo zatrudnionych pilotów, będzie na stałe w Budapeszcie. "Liczymy na to, że spora grupa pilotów z Węgier zdecyduje się na pracę w LOT" - powiedział. Dyrektor biura komunikacji korporacyjnej LOT Adrian Kubicki tłumaczył PAP, że jedną z zachęt dla węgierskich pilotów może być fakt, że będą oni na stałe na Węgrzech, czyli w swoim rodzinnym domu. Oprócz Węgrów i Polaków, oferta ta jest skierowana także m.in. do pilotów z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, np. Czechów, Słowaków, Rumunów, Chorwatów, Słoweńców czy Litwinów. "W odróżnieniu od tanich linii lotniczych, pilot LOT-u może mieć do dyspozycji całą ścieżkę kariery, czyli przechodzenie z różnych typów samolotów na inne typy maszyn, włączając w to naszego flagowego dreamlinera, czyli samolot, o którym wielu pilotów marzy, żeby latać" - powiedział Kubicki. Wymagania wobec kandydatów na kapitanów, to m.in. ważne licencja liniowa i badanie medyczne pierwszej klasy, a także nalot co najmniej 3 tys. godzin, z tego co najmniej 1 tys. w załogach wieloosobowych w funkcji kapitana, język angielski na poziomie 5 w skali ICAO, oraz prawo do pracy na terenie UE. Od kandydatów na pierwszego oficera wymaga się m.in. licencji liniowej i nalotu ogólnego minimum 200 godzin. Dodatkowo, po raz pierwszy w historii przewoźnika, z rekrutacji i naborów na naszych pilotów, zniknął wymóg posługiwania się językiem polskim. "To otwiera nas na pozyskiwanie pilotów z zagranicy" - tłumaczy. Jak mówił, w LOT nie pracują z zagraniczni piloci, ale od jakiegoś czasu firma przygotowywała się do tego. "Od początku roku obowiązuje u nas tzw. anglojęzyczny kokpit. Chodzi o to, że piloci w języku angielskim porozumiewają się między sobą, jeśli chodzi o standardowe komunikaty lotnicze" - wyjaśni Kubicki. Spółka liczy w tym naborze na Polaków pilotów pracujących w liniach lotniczych na całym świecie. "Chcielibyśmy do nich dotrzeć z przekazem, że być może kiedyś sytuacja na runku lotniczym zmusiła ich, by wyjechać z Polski i pracować np. w Azji czy w Ameryce Południowej. Teraz mogą rozważyć powrót do Polski, ponieważ LOT staje się silnym i atrakcyjnym pracodawcą, który jest im w stanie zaoferować bardzo atrakcyjną alternatywę, czyli de facto możliwość powrotu" - powiedział. Nowi piloci mają być zatrudnieni na umowy B2B. Pytany o personel pokładowy, Kubicki przekazał, że LOT zaczął pozyskiwać węgierskie stewardesy i stewardów jeszcze nim rozpoczął swoje rejsy z Budapesztu do Nowego Jorku i Chicago. "Chcieliśmy, aby pasażerowie mieli komfort porozumiewania się w węgierskim języku. Obecnie współpracuje z nami w Budapeszcie około 80 członków personelu pokładowego latających na trasach Budapeszt-Nowy Jork i Budapeszt-Chicago. Ale to nie koniec" - dodał. Jak tłumaczy Kubicki, "na rozwój z węgierskiej stolicy patrzymy tak samo, jak na rozwój połączeń z Warszawy, czyli szukamy aktywnie, analizujemy możliwości otwierania nowych połączeń". "Będziemy podejmować kolejne decyzje co do ich otwierania. Należy założyć, że nowe połączenia będą z Budapesztu. Z założeniem, że ma to być wzrost organiczny, czyli biznesowo uzasadniony" - powiedział. Pytany, jak jest skala inwestycji LOT-u w węgierski rynek, powiedział, że "bardzo duża". "Katalogowa wartość dreamlinera to około 200 mln dol. Jeśli jeden dreamliner jest tutaj zbazowany na stałe, to można śmiało powiedzieć, że to inwestycja 200 mln dol. w węgierski rynek lotniczy. Ale uruchomiając połączenie, uruchamia się jednocześnie szereg innych inwestycji. Jedną z nich poczynił LOT AMS, który otworzył tutaj swoją bazę do obsługi technicznej samolotów" - powiedział. LOT AMS ma już certyfikat na obsługę w Budapeszcie dreamlinerów i embraerów LOT-u. "Oznacza to, że będzie mógł obsługiwać nie tylko nasze samoloty, ale również klientów z innych linii lotniczych" - dodał. Jak powiedział Kubicki, największą grupę pasażerów latających z LOT do USA stanowią Węgrzy, potem są Amerykanie, w tym też pochodzenia żydowskiego, a także przedstawiciele innych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej, np. mieszkańcy Bałkanów. LOT 3 maja br. uruchomił rejsy z węgierskiej stolicy do Nowego Jorku, a 5 maja do Chicago w USA. Od 19 lutego 2019 roku zacznie latać z kolei ze stolicy Węgier do London City. W ubiegłym roku przewoźnik przewiózł 6,8 mln pasażerów, czyli o 25 proc. więcej niż rok wcześniej. W tym roku planuje osiągnąć pułap 9 mln pasażerów, a w 2019 r. przekroczyć 10 mln. Linie mają 55 samolotów (łącznie z maszynami partnerskiej linii Nordika z Estonii i wyleasingowanymi od rumuńskiego przewoźnika Blue Air to w sumie prawie 70 maszyn). Samoloty LOT-u wykonują bezpośrednie rejsy z Warszawy do Nowego Jorku, Chicago, Los Angeles, Toronto, Pekinu, Seulu, Tokio i Singapuru. Do końca 2019 r. do floty zostanie włączonych pięć kolejnych samolotów B787 Dreamliner, dzięki czemu ich liczba wzrośnie do 15. Przewoźnik czeka też na kolejne z zamówionych wąskokadłubowych Boeingów 737 MAX 8, których liczba do końca 2019 r. wzrośnie z czterech do 12. W lipcu br. zakończą się dostawy sześciu dodatkowych Embraerów 195, a do końca roku do floty zostaną dołączone cztery Embraery 190. Źródło: PAP

Komentarze