Air France-KLM ogłosiła, że trwa procedura szukania nowego szefa grupy, ale niepewność z tym związana zaszkodziła jej akcjom
Zarząd grupy ma z okazji dwudniowego sympozjum w Amsterdamie poświęconemu strategii dokonać przeglądu "stanu zaawansowania prac w zakresie średnioterminowego planu strategicznego grupy. Przy okazji przedstawiono mu i omówiono procedurę rekrutacji przyszłego kierownictwa. Zajmuje się tym komisja ds.nominacji zgodnie z początkowym założeniem, aby można było zakończyć to w najbliższym terminie" - stwierdza komunikat z Paryża.
Panuje jednak niepewność wokół nominacji prezesa. Trwa zastanawianie
się, czy szef całej grupy będzie również prezesem Air France, co
zapoczątkował Jean-Marc Janailliac obejmując steru w grupie w lipcu
2016, gdy była już w kryzysie.
Ponadto niektórzy udziałowcy, KLM i Delta Air Lines sprzeciwiają się
by nowym szefem grupy został człowiek spoza sektora, dyrektor finansowy
Veolii, Philippe Capron.
Ta niepewność wywołała spadek cen akcji grupy w Paryżu we wtorek o
4,6 proc., w środę strata była mniejsza - 1,5 proc. Od początku stycznia
akcje AF-KLM staniały o połowę, grupa przeżywa jeden z najgorszych
okresów w swej historii po nagłej dymisji Janaillaca na początku maja.
Znalezienie nowego prezesa-dyrektora generalnego jest trudne, bo
zarabia on znacznie mniej od podobnych mu w Europie. Zarząd chce mieć
nowego szefa od lipca, ale nie bardzo może zaoferować mu lepsze warunki
finansowe w sytuacji, gdy załoga AF strajkuje co jakiś czas od lutego
domagając się podwyżki o 6 proc. wyrównującej okres zamrożenia siatki
płac.
Zasadniczym warunkiem jest znajomość branży lotniczej, na czym
"poległ" Ph.Capron mimo doskonałego wykształcenia. W tej sytuacji rosną
szanse prezesa KLM, Pietera Elbersa, który w 2017 r. zarobił łącznie 1,1
mln euro, mniej więcej tyle samo, co Janaillac. (rp.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz