Siły Powietrzne USA chcą wycofania ze służby bombowców B-1B Lancer oraz B-2A Spirit

B-1B Lancer
Siły Powietrzne USA chcą wycofania ze służby bombowców B-1B Lancer oraz B-2A Spirit do roku 2036. Maszyny zastąpić ma produkowany przez Northrop Grumman samolot B-21 Raider. Plany zwarte w programie "Bomber Vector", zakładają również modernizację floty B-52H Stratofortress, które pozostaną w służbie dłużej niż nowsze bombowce. Zgodnie z oryginalnymi założeniami bombowce B-1B i B-2A miały pozostawać do dyspozycji USAF do 2040 roku – w przypadku Lancera, oraz 2058 roku – w przypadku maszyny Spirit. Jak podkreślają amerykańskie media, decyzja o znaczącym skróceniu ich służby miała zostać oparta o analizę danych dotyczących zdolności do prowadzenia misji, kosztów utrzymania (szczególnie w przypadku maszyn B-2A., których flota liczy 20 samolotów) oraz sieci dostaw części zapasowych (także przede wszystkim do Spirita). Warto przypomnieć, że B-1B podlega również traktatom rozbrojeniowym, zgodnie z którymi nie może on przenosić broni jądrowej. Podkreśla się również, że koszty utrzymania bombowców B-52H, choć znacznie starszych (maszyna, która zyskała pseudonim BUFF od Big Ugly Fat Fellow, może pozostać w służbie nawet 100 lat), są znacząco niższe niż w przypadku pozostałych samolotów bombowych US Air Force. Zgodnie z obliczeniami Amerykanów utrzymanie oraz modernizacja Lancera i Spirita do 2050 roku kosztowałaby ponad 38 mld USD. Ostatecznie w służbie, do co najmniej 2050 roku, ma więc pozostać ok. 75 maszyn B-52. W ostatnich wykorzystywane były one m.in. w Afganistanie, Iraku czy Syrii. Na ich modernizację Amerykanie przeznaczą 22 mld USD, a obejmie ona m.in. montaż nowych silników. Prace pozwolą zwiększyć osiągi maszyny, jak zasięg, czas lotu czy prędkość wznoszenia się na wysokość przelotową. Szacuje się, że B-52H z nowymi silnikami osiągną wstępną gotowość operacyjną w 2029 roku. Do Stratofortress dołączy również co najmniej 100 bombowców B-21 Raider, których dostawy przewidziano od drugiej połowy lat 20. (średnio 9 maszyn rocznie). Środki, które Amerykanie zaoszczędzą na wycofaniu ze służby B-1B i B-2A (ok. 80 egzemplarzy w służbie), miałyby zostać przeznaczone na modernizację infrastruktury niezbędnej do przyjęcia B-21. Zgodnie z dokumentami, obsługą nowych maszyn zajmie się personel, który obecnie odpowiada za maszyny Lancer i Spirit, a liczba bombowców na wyposażeniu Ameryków zwiększy się z 157 (obecnie) do co najmniej 175 maszyn (więcej w przypadku odpowiedniego, "hojnego" zwiększenia budżetu). Co ciekawe, w dokumencie podkreśla się, że flota bombowców USA nigdy nie była, aż tak mała. Jak przypominają jego autorzy, że w latach 60. XX wieku na wyposażeniu Amerykanów było ich aż 1526. (defence24)

Komentarze