Lotnisko w Amsterdamie nie chce linii lotniczych niskokosztowych i czarterowych

 
Trzecie co do wielkości lotnisko europejskie - Schiphol w Amsterdamie chce wyprowadzki linii niskokosztowych i czarterowych. — Dni tanich przewoźników na lotnisku Schiphol mogą być policzone — mówi Hans Alders, członek rady nadzorczej porty, były minister środowiska Holandii cytowany przez portal podróżniczy Fly4Free. Podczas lotniczej konferencji w Nowym Jorku Alders przyznał, że lotnisko Schiphol właśnie zbliża się do granicy przepustowości wyznaczonej na poziomie 500 tys. operacji lotniczych rocznie. — Musimy w tej sytuacji znaleźć równowagę między ekonomią, a normalnym funkcjonowaniem portu. W 2017 roku na lotnisku Schiphol wykonano 496,747 operacji. Holendrzy już budują drugie lotnisko w Lelystad, które miałoby odciążyć port w Amsterdamie, ale jego oddanie do eksploatacji opóźni się z powodu sporów politycznych. Najbliższy termin uruchomienia tego portu został w tej chwili wyznaczony na 2019 rok. Podróż z centrum Amsterdamu na to lotnisko trwa 39 minut, a cena biletu, to 12 euro. Tyle samo zajmie jazda ze Schiphol do Lelystad. — W tej sytuacji zarząd Schiphol powinien starannie wybierać które linie otrzymają prawo do lądowania. Moim zdaniem tanie loty już mają za sobą swoje najlepsze dni, a rejsy międzykontynentalne, przesiadkowe powinny otrzymać prawo pierwszeństwa na Schiphol- dodał Alders w rozmowie z dziennikiem „Telegraaf". —To one właśnie spowodowały, że Holandia stała się tak atrakcyjna dla firm międzynarodowych. Lotnisko w Amsterdamie obsłużyło w 2017 roku 68,7 mln pasażerów, o 7,7 proc. więcej, niż w 2016. To,że port jest przepełniony i mimo ogromnej liczbie interesujących połączeń dalekiego zasięgu, jest źle oceniany przez przewoźników. Nie pomagają nawet atrakcyjne ceny oferowane przez linie lotnicze . Widok podróżnych śpiących na podłodze jest na porządku dziennym. W ostatnich dniach utrudnienia były szczególnie odczuwalne, kiedy z powodu silnego wiatru i śnieżyć doszło do odwołania kilkuset rejsów. Ale i w normalnych warunkach zdarzają się długie kolejki do startu samolotów, bo pasy są zajęte. Dodatkowo jeszcze tłum się zagęszcza z powodu wprowadzenia zaostrzeń w kontroli bezpieczeństwa. Np. KLM zaleca pasażerom, aby pojawiali się na lotnisku na 3 godziny przed odlotem. Jeśli rzeczywiście dojdzie do przeniesienia lotów niskokosztowych z Schiphol do Laystad ucierpi na tym Ryanair, który wyznaczył holenderski port, jako jeden z głównych punktów ekspansji i chciałby stamtąd obsługiwać po 100 lotów dziennie. Ale ta przeprowadzka dotknie również Transavię, niskokosztowego przewoźnika należącego do Grupy Air France/KLM. A to KLM przede wszystkim skarży się na trudne warunki operowania ze Schiphol. (rp.pl)

Komentarze