Nowy kłopot z Alitalią

Nie podano oficjalnego powodu podjęcia takiej decyzji. Wcześnie Włosi informowali, że jest 32 chętnych do przejęcia narodowego przewoźnika. Potem ta liczba spadła do 8, w tym miało być 5 linii lotniczych i 3 fundusze inwestycyjne. Wiadomo, że nie było w tej grupie Ryanaira, bo irlandzka linia boryka się z jednym z największych kryzysów w swojej historii. Nie było też Lufthansy, bo prezes Carsten Spohr, który początkowo mówił o możliwości pozyskania włoskiej linii, teraz powiedział w wywiadzie dla „Handelsblatt", że taka opcja byłaby realna, gdyby pozwolono mu zbudować Alitalię od nowa. Natomiast w takim kształcie, jak jest obecnie, to w ogóle nie ma, o czym mówić. Z pewnością przeszkodą jest obecne zamieszanie ze sprzedażą Air Berlin, gdzie Lufthansie ma przypaść ponad połowa upadłego konkurenta, a władze austriackie i — jak zwykle — Ryanair sprzeciwiają się dominacji w Wiedniu największego niemieckiego przewoźnika. Lufthansa jest właścicielem Austrian Airlines, a teraz, razem z Air Berlin chce przejąć Fly Niki. I Ryanair i austriacki Urząd Lotnictwa Cywilnego zapowiadają interwencję w Komisji Europejskiej. W grze jest jeszcze brytyjski easyJet, zainteresowany i Air Berlin - chciałby przejąć 30 Airbusów 320 od AB, zaś planów wobec Alitali na razie nie ujawnił. W tej sytuacji rząd włoski postanowił po raz kolejny udzielić linii kredytu pomostowego w wysokości 300 mln euro, po tym jak w maju 2017 wsparł Alitalię kwotą 600 mln euro. Wiadomo było, że te pieniądze są w stanie utrzymać samoloty Alitalii w powietrzu nie dłużej, niż przez 6 miesięcy. Właściciel 49 proc. akcji w Alitalii, linia Etihad z Abu Zabi po wpompowaniu 2 mld euro i zmianie zarządu zapowiedziała, że nie dopłaci do swojej włoskiej inwestycji ani pół euro. Alitalia od lat boryka się z kłopotami finansowymi, a w maju 2017 pracownicy linii odmówili wsparcia dla restrukturyzacji i cięcia zarobków. Był to warunek do prowadzenia wartego 2 mld euro planu ratunkowego. Alitalia jest na 13. miejscu w Europie pod względem przewiezionych pasażerów, a jej flota liczy ponad 100 samolotów. Obecna ochrona przed wierzycielami, to powtórka sytuacji z 2008 roku. Teraz przewoźnik operując w obecnym kształcie „spala" ponad 100 mln euro miesięcznie, ma niesforną załogę, która na każdą próbę ratunku związaną z cięciem przywilejów reaguje strajkami. Zadłużenie linii wynosi 3,3 mld euro. Co w takim razie jest w Alitalii atrakcyjnego? Przede wszystkim siatka połączeń, a więc i sloty w Ameryce Północnej i Południowej, kilkadziesiąt dość nowych airbusów 330 i boeingów 777 oraz pilotów, którzy są w stanie te maszyny poprowadzić. Tyle, że akurat z pilotami jest coraz bardziej krucho, ponieważ obawiając się upadku linii, całymi grupami zaczęli się zwalniać i szukają pracy w innych liniach. Sama Lufthansa potrzebuje 600 nowych pilotów, Austrian Airlines kolejnych 100. Nieoficjalnie, bo pracownicy Alitalii nie mają prawa rozmawiania z mediami, wiadomo, że konkurencja za pośrednictwem agencji zatrudniających pilotów, bez pardonu wyciąga z włoskiej linii kapitanów i pierwszych oficerów. Ryanair właśnie poinformował o zatrudnieniu ponad 80 nowych pilotów, nie informując skąd się oni wywodzą. Z kolei Chińczycy otwarcie obiecują pierwszym oficerom Alitalii, że w ich liniach natychmiast wskoczą na fotel kapitana. Czyli mówiąc wprost, kuszą pieniędzmi i awansami. Zdaniem rzecznika Alitalii na razie nie ma powodów do niepokoju. —Oczywiście niektórzy z pilotów zwolnili się z pracy i nie ma się, co temu dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę sytuację, w jakiej zalazł się przewoźnik - dodał. Odczuwalny jest również trend odchodzenia członków programu lojalnościowego do innych oferowanych przez pozostałych członków SkyTeamu. Nie chcą podzielić losu członków programu należącego do niedawna do Oneworld Air Berlin. Po upadku linii zostali ze swoimi milami na lodzie. W SkyTeam najlepiej oceniany, bo najhojniejszy dla pasażerów jest SkyMiles amerykańskiej Delty. Włoskich pilotów - za pośrednictwem agencji, bądź bezpośrednio chętnie zatrudnia również niskokosztowy Wizz Air. — Piloci i personel pokładowy nie będą czekać, aż ich zwolnią, bądź kiedy Alitalia pozostanie na ziemi na dobre. Pracy na rynku jest mnóstwo, chociażby w Afryce, gdzie lata coraz więcej Europejczyków — mówił Air Transport World profesor rzymskiego LUISS Guido Carli University, który wykłada tam historię lotnictwa cywilnego. Jednym z kłopotów przy sprzedaży Alitalii będzie jej wycena rynkowa. Nieoficjalnie wiadomo, że Włosi zamierzają zażądać za 51 proc. udziałów ok miliarda euro. Etihad przejmując pakiet mniejszościowy w 2014 roku zapłacił 600 mln euro. „Bardzo bym się dziwił, gdyby znalazł się ktokolwiek, gotowy do przejęcia Alitalii w całości " — pisze na swoim blogu analityk lotniczy John Strickland. Najbardziej prawdopodobny scenariusz w tej chwili, to podział przewoźnika, tak jak to stało się w przypadku Air Berlin. Źródło: rp.pl

Komentarze