Lotnisko w Modlinie potrzebuje rozbudowy, ale trwa spór o kredyt

Nie da się ukryć, że z lotniskiem w Modlinie jest problem. Jest to projekt źle przygotowany i źle prowadzony. Port osiągnął prawie maksimum swojej przepustowości a nie jest dochodowy. Nawet wyjmując z wyniki koszty obsługi zadłużenia związanego tylko z częścią finansowania inwestycji, lotnisko byłoby dalekie od rentowności na poziomie zainwestowanych środków. Upraszczając w obecnej konfiguracji port nie ma już możliwości uzyskiwania wyższych przychodów a nadal nie osiąga zysku. Jest to m.in. efekt 10-letniej umowy z Ryanairem, która gwarantuje temu przewoźnikowi ekstremalnie niskie stawki opłat. Z tego powodu, nawet gdyby było miejsce w porcie, to innym liniom bardzo trudno byłoby konkurować z Irlandczykami. Koło się zamyka. Nie ma miejsca, nie ma warunków dla innych linii i nie ma zysku, a za to konieczna jest inwestycja w rozbudowę. Kłótnia udziałowców ciągnie się od wielu miesięcy. W skrócie PPL chce przejąć kontrolę i wtedy uruchomić środki na rozbudowę, ale przy przejęciu nie chce odpowiadać za spłatę obligacji finansujących budowę portu. Zasłaniając się tym, że udziałowcy powinni ponosić konsekwencje swoich decyzji. Problem w tym, że PPL jako udziałowiec też te decyzje podejmował i akceptował. Na przeszkodzie może stanąć budowa nowego lotniska pasażerskiego w pobliżu Warszawy. Pomysł budowy kolejnego portu lotniczego w pobliżu Warszawy zakomunikowany przez Dyrektora Naczelnego PPL to chyba wynik konkursu na najdziwniejszy i najbardziej nieracjonalny koncept rozwoju rynku lotniczego. Według koncepcji Dyrektora PPL nowy port ma przejąć początkowo 6 milionów a docelowo 10 milionów pasażerów z portu Chopina. Koszt od 500 do 900 milionów złotych. Według szefa PPL Modlin się nie nadaje bo trzeba budować nową drogę startową, rozbudować terminale a to podobny koszt. Pomijając konieczność rozbudowy terminali reszta raczej rozmija się z faktami. A najlepszy jest proponowany sposób finansowania ze środków PPL. Przy obecnej polityce PPL, która została zresztą powtórzona, premiowany jest ruch tranzytowy, czyli głównie LOT. Taka struktura finansowania oznacza, że zyski osiągnięte przez PPL zostaną przeznaczone na budowę nowego portu. Te zyski w znacznej mierze pochodzą od LOT, bo to jest główny klient PPL i ma najwyższy z przewoźników udział w przychodach portu. Bardzo jestem ciekawy co LOT myśli o pomyśle pośredniego finansowania nowego portu dla tanich i czarterowych linii lotniczych. Żeby nie było też wątpliwości zdaniem Dyrektora PPL budowa nowego portu jest elementem strategii transportowej Polski. To tym bardziej dziwne, że pomysł już jest elementem strategii, ale jeszcze nie został nawet zaprezentowany w Ministerstwie Infrastruktury. Źródło: Rynek Lotniczy

Komentarze