Czy Chiński Comac zagrozi Airbusowi i Boeingowi?

Echa oblotu pierwszego chińskiego wąskokadłubowego samolotu pasażerskiego średniego zasięgu Comac C919 nie milkną, a analitycy rynku lotniczego na całym świecie zastanawiają się na ile nowoczesna chińska technologia może konkurować z produktami Airbusa i Boeinga. Pierwszy Comac C919 wzbił się w powietrze 5 maja 2017 roku. Mogąca zabrać na pokład od 158 do 174 pasażerów maszyna (w zależności od konfiguracji) spędziła w powietrzu 80 minut. Obyło się bez powietrznych sprawdzianów możliwości samolotu, wystarczyło jednak to, by Comac w ogóle poleciał, aby dać asumpt do dyskusji o tym, czy wyprodukowana w Chinach maszyna jest w stanie powalczyć o rynek z Airbusem czy Boeingiem. Chińskie produktu dawna temu przestały kojarzyć się z odstającymi plastikami, hałasem i dziwaczną stylistyką. Zobaczymy to na chińskich kolejach, które w niczym nie ustępują systemom japońskim, czy francuskim. Mówienie o w pełni chińskim produkcie w wypadku C919 jest mocno naciągane. Od początku w projekt zaangażował się silnie kapitał amerykański, między innymi koncern General Electric, który razem z francuską Secmą wiele lat temu stworzył markę CFM – potentata w produkcji odrzutowych silników lotniczych. I właśnie w silniki CFM Leap X wyposażono Comaca. Chińczycy nie produkują również swojej awioniki, odpowiadającej za prowadzenie statku powietrznego, jej opracowanie powierzając to zachodnim wytwórcom. Przedstawiciele chińskiego rządu zapowiadają skonstruowanie swojego silnika oraz awioniki, jednak z oczywistych względów należy wątpić, czy takim rozwiązaniem będzie zainteresowane GE. Zaangażowanie kapitału zachodniego ma konkretny wpływ na zamówienia, bardzo dobry dla producenta z Szanghaju. Aby ułatwić dobry handlowy start Comaca Amerykanie związani z GE utworzyli kompanię leasingową General Electric Capital Aviation Services, która na pniu zakupi kilkadziesiąt samolotów i udostępni je potencjalnym chętnym, których, zważywszy na chłonność chińskiego rynku, z pewnością nie zabraknie. Łączna liczba zamówień na nowe Comaci już w końcu 2015 roku przekroczyła 500 sztuk, choć dyskusyjne jest, czy tak jak zapowiadano wcześniej, samolot przewiezie pierwszych pasażerów w 2019 roku. Większość zamówień pochodzi z Chin. Nikt nie ukrywa, że Comac będzie konkurencją dla dwóch najbardziej znanych produktów lotniczych świata: Boeinga 737 i Airbusa A320. Obaj producenci od wiosny tego roku dostarczają już pierwsze, bardzo oszczędne samoloty nowych generacji w wersji 737 Max i A320 Neo, z silnikami tego samego producenta – CFM, jednak o innych parametrach. Warto przypomnieć, że swoją niszę na rynku próbuje znaleźć również Bombardier, który w tym segmencie oferuje model CS300, którego pierwszym seryjnym odbiorcą jest Air Baltic (samolot można już zobaczyć na warszawskim lotnisku Chopina w barwach Swiss Air). Comac chce rozwijać się dalej wspólnie z Rosjanami. Nie będzie to jednak współpraca w ramach tego samego projektu wąskokadłubowego odrzutowca, rosyjski Irkut ma bowiem gotowy samolot, którym chce konkurować z Comaciem, Airbusem i Boeingiem na rynku republik poradzieckich. To Irkut MC21, który swój pierwszy lot odbył zaledwie kilka tygodni po Comacu. Obaj partnerzy zdają sobie sprawę jak trudnym projektem będzie budowa dużego szerokokadłubowego samolotu dalekiego zasięgu, dlatego przy współpracy z CFM lub Rolls–Roycem chcą podjąć się tego zadania razem tworząc samolot o roboczej nazwie Comac C929. Na razie pokazano jedynie model samolotu, podpisano stosowne porozumienia. Plany zakładają, że wzniesie się w powietrze w 2021 roku. Źródło: Rynek Lotniczy

Komentarze