Air Force One - latająca twierdza prezydenta USA wyląduje w Warszawie

Dziś Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald Trump wyląduje na lotnisku Chopina w Warszawie i tym samy rozpocznie kilkugodzinną wizytę w Polsce. Prezydent USA przyleci oczywiście samolotem Air Force One. Na świecie ten samolot wzbudza nie mniejsze zainteresowanie, niż podróżujący nim prezydent Stanów Zjednoczonych. To Air Force One. Samolot służy nie tylko do podróży, to także latający schron. Air Force One ma pancerne okna, opancerzoną powłokę, systemy służące do zmylenia radarów wroga, wyrzutnie flar do przechwytywania pocisków. Donald Trump ma w nim swój gabinet. 

Jest tu też miejsce dla jego rodziny, współpracowników, dziennikarzy i licznej załogi. W razie zagrożenia na ziemi, samolot może w powietrzu pokonać dystans 13 tys. km, czyli prawie jedną trzecią obwodu Ziemi. Nie musi też lądować - można go tankować w locie. Biały Dom zamówił dwa identyczne Jumbo Jety wykonane na specjalne zamówienie. Wcześniej w prezydenckiej flocie służyły dwa mniejsze Boeingi 707-320B. Co ciekawe, kryptonim Air Force One nie jest przypisany na stałe do żadnego z samolotów. Nazywa się tak ten, którym aktualnie podróżuje głowa państwa. Samolot, na pokładzie którego znajduje się wiceprezydent, to Air Force Two. Za oba prezydenckie samoloty Biały Dom zapłacił około 650 mln dolarów. Mają już ponad ćwierć wieku, dlatego coraz głośniej mówi się w USA o zamiarze wymiany na nowsze modele. W 2015 roku Pentagon podjął decyzję o zakupie dwóch nowych samolotów dla prezydenta USA. Kontrakt miał być wart 1,65 mld dol., ale jego koszty szybko niemal się podwoiły. To zaś nie spodobało się nowemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który... zażądał anulowania kontraktu. Wybór Pentagonu padł na parę Boeingów 747-800, czyli najnowszej wersji Jumbo Jetów. Obecnie prezydent Stanów Zjednoczonych ma do dyspozycji dwa Boeingi 747, ale w starszej wersji 200. Co więcej, w 2017 roku maszyny skończyły 30 lat. Według „The Wall Street Journal”, na ich zastąpienie amerykańska armia planowała wydać 1,65 mld dolarów. Deborah Lee James, sekretarz amerykańskiej armii w administracji Baracka Obamy, argumentując potrzebę zakupu nowych samolotów mówiła w 2015 roku, że obecnie użytkowane maszyny coraz częściej wymagają kosztownych i czasochłonnych napraw. – Boeing 747-800 to jeden z największych samolotów produkowanych przez Boeinga (na świecie wyprzedza go jedynie SuperJumbo – Airbus A380 – przy. red.). To także jedyna maszyna w całości produkowana w Stanach Zjednoczonych. Spełnia wszystkie wymagania niezbędne, aby prezydent mógł wykonywać swoją funkcję, przy jednoczesnym uwzględnieniu interesu publicznego – powiedziała James.
Co ciekawe, Boeing 747-800 sam w sobie jest rzadkością – spadek popytu sprawił, że fabryka produkuje zaledwie 1,5 samolotu na miesiąc.

Komentarze