Prezes United Continental Holdings został ukarany

Rok temu prezesowi amerykańskiej linii lotniczej United, Oscarowi Munozowi obiecano, że w 2018 roku będzie także szefem rady dyrektorów, czyli przewodniczącym rady nadzorczej United Continental Holdings. Teraz wiadomo, że tak się nie stanie. Natomiast po incydencie z overbookingiem na trasie z Chicago do Lousville w Kentucky, ten awans jest już nieaktualny. Sam Munoz powiedział, że jego status w firmie będzie zależał od decyzji rady i zgadza się z jej decyzją. Od czasu incydentu także bonusy wypłacane prezesowi mają być uzależnione od postępu w lepszym traktowaniu pasażerów. Dla przypomnienia: dwa tygodnie temu pasażer United, David Dao został siłą usunięty z pokładu samolotu, bo jego miejsce potrzebne było dla pracownika załogi, który leciał do pracy na pokładzie innego samolotu United. Po wezwaniu policji i służb ochrony lotniska, Dao został wywleczony z samolotu ze wstrząśnieniem mózgu, złamanym nosem i wybitymi zębami. Dao, który opuścił Wietnam w końcu lat 70 w czasie czystki i prześladowań politycznych Wietnamczyków chińskiego pochodzenia nadał całej sprawie wymiar rasistowski, co jeszcze bardziej zaogniło konflikt. Przez media społecznościowe z kolei przelała się fala hejtu, a ofierze lotniczego incydentu zarzucano między innymi handel narkotykami. Teraz rada nadzorcza United Continental zdecydowała się na mianowanie na stanowisko przewodniczącego Roberta Miltona, który będzie odpowiedzialny za współpracę z zarządem linii, w tym z samym Munozem. Rada stwierdziła również, że wypłata bonusów będzie uzależniona od zmiany w kulturze firmy, a wszystkie zapisy zostały wprowadzone po niedawnym incydencie. Wcześniej w United korzystano z opinii pasażerów w ustalaniu wysokości nagród, rok temu jako kryterium ustalono liczbę rejsów, które odbyły się punktualnie. —Nie wiemy na razie, czy rada dyrektorów ostatecznie zdecyduje się do powrotu do oceniania przez pasażerów- powiedziała Megan McCarthy, rzeczniczka przewoźnika. W ubiegłym roku Munoz, który zasłużył się w restrukturyzacji amerykańskich kolei, zarobił Łącznie 18,7 mln dolarów, a w tej kwocie ogromną część stanowił właśnie bonus oraz jednorazowa wypłata 6,8 mln dol. za to, że zgodził się przyjść do firmy we wrześniu 2015 roku. Pieniądze te zostały wypłacone tuż przed kwietniowym incydentem. Teraz rada nadzorcza ma do niego pretensję, że nie zareagował odpowiednio szybko na kryzys w firmie. Mimo, że w ubiegłym roku został uznany za wzór szefa firmy w komunikowaniu się z otoczeniem, teraz popełniał gafę za gafą. Na samym początku kręcił, usiłował zrzucić winę za cały incydent na pasażera, wyraził się nawet o panu Dao, że był niesforny i stwarzał problemy. Dopiero po kilku dniach zmienił ton wypowiedzi. Zrobił to jednak zbyt późno, a rada cały incydent i opóźnienie w złagodzeniu jego skutków uznała za „nie do zaakceptowania”. (rp.pl)

Komentarze