Virgin Atlantic nie ma pieniędzy na nowego Boeinga

Australijski przewoźnik Virgin Atlantic odroczył odbiór nowego Boeinga B737 MAX o co najmniej rok, bo walczy z małym popytem na krajowym rynku. Prezes John Borghertti stwierdził, że koszty kupna nowej maszyny dla drugiej w Australii linii lotniczej znacznie przekraczają oszczędności z eksploatacji bardziej ekonomicznych maszyn ze względu na stosunkowo niskie ceny ropy. — Biznes na paliwie nie jest już tak dobry, jak był, możemy więc go odroczyć — powiedział prezes po ogłoszeniu przez linię informacji o zmniejszeniu w I półroczu zysku brutto o 48 proc. do 42,3 mln dolarów austr. (32,56 mln USD). Prezes nie chciał powiedzieć, ile tych samolotów będzie dotyczyć opóźniona dostawa, ale osoby znające sytuację w linii ujawniły, że może to być 5-10 sztuk. Borghetti nie wykluczył dalszego odraczania odbioru, co będzie zależne od warunków na rynku. Opóźnienie odbioru przypada na czas, gdy zamówienia w koncernie amerykańskim i w Airbusie zmalały na świecie na skutek słabszego tempa gospodarki i dość taniej ropy. Wewnętrzny rynek w Australii zdominowany przez Virgin i większą Qantas Airways wypadł nieszczególnie w ostatnim roku z powodu małego popytu na podróże służbowe pracowników firm wydobywczych i przedstawicieli władz. Rentowność krajowych lotów zmalała po 6 miesiącach o 5,6 proc., ale prezes zwrócił uwagę na poprawę rezerwacji w ostatnich tygodniach. — Myślę, że dojdzie do poprawy w II półroczu bieżącego roku kalendarzowego., ale kto to wie? W pewnej chwili trzeba zacząć wierzyć, że rynek odżyje — dodał. Virgin podał także o planach uruchomienia w połowie 2017 r. lotów między Australią i Hongkongiem w ramach proponowanego sojuszu z udziałowcem HNA Aviation i związanymi z nim liniami Hong Kong Airlines i Hong Kong Express. Borghetti nie chciał podać, z którego miasta Virgin latałby do Azji, aby konkurować z Qantasem i Cathay Pacific. W przyszłości linia zamierza uruchomić loty do Pekinu i Szanghaju, ale będzie to zależeć od dostępności działek czasowych na tych lotniskach. (rp.pl)

Komentarze