Wstępna analiza czarnej skrzynki Tu-154 zakończona

Jak informuje nieoficjalnie agencja "Interfax", powołując się na wstępne wnioski ekspertów płynące z analizy zapisów czarnej skrzynki, śledczy za najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy resortowego Tu-154 uznają błąd pilotów. We wtorek dziennik „Kommiersant” przywołał relację naocznego świadka zdarzenia. Specjaliści z Ministerstwa Obrony Rosji dokonali wstępnej analizy znalezionej we wtorek czarnej skrzynki Tu-154. Informacje uzyskane z rejestratora samolotu, który zatonął w wodach Morza Czarnego 25 grudnia, wskazują na jedną z wcześniej przedstawianych hipotez przyczyn katastrofy, jako najbardziej prawdopodobną. „Zakończona początkowa analiza odczytów czarnej skrzynki prowadzi do wniosku, że wersja przyczyn katastrofy, związana z błędem pilotażu samolotu, staje się priorytetową” - poinformowała „Interfax” anonimowa osoba związana ze śledztwem. „Według wstępnych danych, klapy skrzydeł pracowały nieprawidłowo, w rezultacie czego wytracona została siła wznosząca, prędkość nie była wystarczająca, by możliwe było nabranie wysokości, przez co samolot spadł” – cytuje informatora Interfax. Na razie nie podano żadnych szczegółowych informacji, doniesienia agencji nie zostały też potwierdzone dotychczas przez władze. Dotychczas media powołują się na odczyty z jednej z czarnych skrzynek.„Russia Today” podaje jednak, że wyłowiono już wszystkie trzy rejestratory. W poniedziałek FSB poinformowała, że zidentyfikowani zostali świadkowie naoczni zdarzenia. Jak podał we wtorek „Kommersant”, powołując się na anonimowych informatorów zbliżonych do śledztwa, jedną z osób, która widziała ostatnie chwile logu Tu-154, był pracownik straży granicznej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, który znajdował się na łodzi w rejonie Soczi. Jak zeznał mężczyzna, samolot, który wystartował z lotniska Adler, zamiast nabierać wysokości, zaczął szybko zniżać się do powierzchni morza, jakby miał zamiar na niej wylądować. Mężczyzna stwierdził, że jednak nawet jak na manewr lądowania, położenie samolotu wydało mu się dziwne. „Tu-154 miał poruszać się na niskich obrotach z nienaturalnie zadartym do góry kadłubem. Według niektórych źródeł, świadek miał nawet porównać położenie samolotu do motocykla, którego kierowca jechałby wyłącznie na tylnym kole. Po chwili, według relacji mężczyzny, samolot uderzył w wodę powierzchnią ogona, zderzył się z falami, a następnie szybko zatonął” – opisuje „Kommiersant”. Dziennik przywołuje opinie ekspertów, zdaniem których do takiego zachowania maszyny w ostatnich chwilach lotu mogło doprowadzić kilka czynników, w tym działania załogi. Wstępne ustalenia odnośnie zdarzeń poprzedzających katastrofę zostały przekazane we wtorek po południu przez agencję TASS, która powołuje się na źródła w resorcie obrony. Wynika z nich, że tuż przed upadkiem, samolot leciał z prędkością ponad 500 km/h, a piloci usiłowali wykonać manewr skrętu w prawo. Przednia część maszyny była uniesiona w górę, co potwierdza wersję przedstawioną przez świadka cytowanego przez "Kommiersant". Od pierwszych godzin po katastrofie, jako najbardziej prawdopodobne jej przyczyny wskazywane są: usterka techniczna oraz błąd pilotów. Śledczy odrzucają możliwość zamachu terrorystycznego. Wciąż trwają poszukiwania ofiar katastrofy. Szczątki, które dotychczas udało się wydobyć, przewożone są na badania do Moskwy. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, na ciałach, ani na kawałkach samolotu, nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych. We wtorek pojawiła się informacja o odnalezieniu jednej z czarnych skrzynek. Rosyjski samolot Tu-154, który należał do Ministerstwa Obrony, runął do Morza Czarnego 25 grudnia. Jak poinformował rzecznik resortu Igor Konaszenkow, na pokładzie znajdowały się 92 osoby - 84 pasażerów oraz 8 członków załogi. 64 pasażerów stanowili członkowie Chóru Aleksandrowa, którzy mieli dać koncert w Syrii. Wśród nich znajdował się Walerij Chaliłow, dyrygent, który kieruje chórem. Na pokładzie znajdowali się również dziennikarze oraz wojskowi, a także dyrektor organizacji Sprawiedliwa Pomoc Jelizawieta Glinka, bardzo popularna w Rosji i znana jako doktor Liza. Miała ona nadzorować dostawę środków medycznych dla jednego ze szpitali w Syrii. Źródło: Wprost.pl

Komentarze