EasyJet ogranicza sprzedaż biletów przez pośredników

EasyJet ogranicza sprzedaż przez pośredników, którzy nie podają pełnych danych pasażerów. W ten sposób zabezpiecza się na wypadek nieprzewidzianych sytuacji. W czasie konferencji zorganizowanej przez brytyjski magazyn branżowy „Travel Weekly" dyrektor easyJeta Anthony Drury, wyjaśniał, że dla przewoźników nauczką było to, co się działo po zamknięciu lotniska w Szarm el-Szejk w zeszłym roku, po zamachu na rosyjski samolot. O ile z klientami, którzy kupili bilety bezpośrednio w linii lotniczej można było łatwo się skontaktować (było ich 90 procent) i uprzedzić ich o zmianach, o tyle w wypadku tych obsługiwanych przez agentów turystycznych sytuacja nie przedstawiała się tak dobrze. – To była świetna lekcja. Teraz upewniamy się, że partnerzy korzystają z odpowiednich narzędzi rezerwacyjnych i przekazują nam odpowiednie dane – mówi Drury. EasyJet zmienił swoją aplikację, by mieć pewność, że dane pasażerów zostały ujęte w rezerwacji, w momencie, kiedy odprawiają się na lot. W dniach po katastrofie nad Synajem, kiedy obywatele Wielkiej Brytanii i innych krajów byli w trybie pilnym zwożeni do swoich krajów ("Brytyjczycy ewakuują turystów z Szarm el Szejk"), easyJet wynajął ludzi, którzy w pomarańczowych koszulkach chodzili po hotelach i szukali pasażerów. Linia kontaktowała się też z agentami, ale nie wszyscy odpowiadali natychmiast. Niestety, część z nich podaje nieprawdziwe dane klientów, a to w sytuacjach kryzysowych stwarza dodatkowy problem. Szczególnie dotyczy to agentów internetowych, którzy przeloty easyJeta sprzedają bez jakichkolwiek umów agencyjnych. Przewoźnik, podobnie jak Ryanair, zmaga się z tym procederem już od dwóch lat i zatrudnił do tego zewnętrzną firmę, która ma przekierowywać klientów do odpowiednich narzędzi rezerwacyjnych. – Teraz możemy ograniczać rezerwacje zakładane przez pośredników, jeśli odpowiednie dane klientów nie zostaną w nich zawarte – wyjaśnia Drury. Źródło: rp.pl

Komentarze