Ponad 5,2 mld dolarów ze sprzedanych biletów winne są liniom lotniczym niektóre kraje

Ponad 5,2 mld dolarów ze sprzedanych biletów winne są liniom lotniczym rządy Wenezueli, Egiptu, Nigerii, Sudanu i Angoli - informuje IATA. Tylko Egipt jest skłonny do współpracy, a wiosną 2016 zwrócił przewoźnikom 291 mln dolarów. W przypadku tego kraju nadal do zwrotu pozostaje jeszcze 240 mln dol. W Egipcie wprowadzono kontrolę wywozu kapitału w marcu 2016, kiedy było już oczywiste, że turystyka nie da takich przychodów, jak oczekiwano. IATA w imieniu przewoźników rozmawia teraz z władzami egipskimi, bo kolejne linie zastanawiają się nad zawieszeniem połączeń z tym krajem, skoro nie są w stanie korzystać z pieniędzy, które tam zarobiły. Ale Egipcjanie są gotowi do dalszych do rozmów, bo w odblokowaniu lotniczych zaległości widzą własny interes. - Dla nas ta sytuacja także jest bardzo niekorzystna - powiedział „Rzeczpospolitej” Hisham El-Nahas, dyrektor generalny EgyptAir. 
— Połączenia lotnicze są kluczowe dla naszego kraju, a cała branża daje zatrudnienie milionowi pracowników i przynosi 13,1 mld dol. zysków rocznie. I nie ukrywa, że bardzo chciałby, żeby do Kairu znów latał LOT. „Nie może być tak, że przewoźnicy pomagają Egiptowi utrzymując połączenia, a potem nie są w stanie wywieźć swoich zysków. IATA rozmawia teraz z rządem w Kairze, aby znaleźć rozwiązanie, które umożliwi liniom lotniczym normalne funkcjonowanie”- czytamy w informacji IATA. Egipt i tak jest jednym z mniejszych dłużników linii lotniczych. Od kilku lat IATA stara się wyciągnąć z Wenezueli prawie 4 mld dolarów, czego rząd w Caracas konsekwentnie odmawia. Bogata Nigeria zalega z wypłaceniem 591 mln dolarów, Sudan zatrzymał 360 mln, a Angola 237 mln dol. Wenezuela zablokowała wywóz kapitału w 2013 roku. W 2015 rząd Nicolasa Maduro wydał tylko jedną zgodę na wywóz dewiz. Podobnie było w I połowie 2016- wynika z informacji IATA. Z tego powodu, oraz pogarszającej się sytuacji gospodarczej tego kraju z lotów do Caracas zrezygnowała m.in Lufthansa, a inne linie znacznie ograniczyły oferowanie. - Rozumiem, że kraje mogą mieć kłopoty gospodarcze i bardzo potrzebują twardej waluty, ale jeszcze bardziej potrzebują transportu lotniczego, który jest podstawą rozwoju. I Egipcjanie już to zrozumieli — mówi Tony Tyler, odchodzący dyrektor generalny IATA. Nie tylko o pieniądze tutaj chodzi,ale i o bezpieczeństwo przewozów. Zrzeszenie linii lotniczych Nigerii (AON) wskazuje, że z powodu blokady wywozu kapitału krajowi przewoźnicy nie są w stanie importować części zamiennych do samolotów, ani szkolić pilotów na symulatorach. - Tak, rzeczywiście bilety w naszym kraju są tanie, ale musimy serwisować nasze maszyny, inaczej zrobi się niebezpiecznie — ostrzega Nogie Meggison, prezes AON. Źródło: rp.pl

Komentarze