W okolicach Mielca natrafiono na szczątki bombowca B-17

Fragmenty legendarnego amerykańskiego samolotu z okresu II wojny światowej prawdopodobnie leżą na prywatnej posesji w okolicach Mielca. 
 - Jesteśmy po wywiadach środowiskowych z właścicielem pewnej działki w okolicach Mielca, który jako mały chłopiec widział, jak ten samolot spada - mówi Mariusz Mazur, przewodniczący sekcji historycznej Aeroklubu Mieleckiego. - Widział też, jak załoga wyskakuje z pokładu. Wspomina, że wie, gdzie zakopany jest jeden z silników B-17 - dodaje. W jakiej operacji brał udział amerykański samolot bombowy przelatujący nad powiatem mieleckim nie wiadomo, bo w żadnych dokumentach nie ma na temat katastrofy ani słowa. Jak ustalili członkowie stowarzyszenia, zajmującego się eksploracją lotniczą, samolot spadł między 20 lipca a 20 września. Mógł też brać udział w operacji lotniczej „Frantic 3”. Zanim zaczną się prace przy wydobywaniu fragmentów B-17 z ziemi, konieczne jest uzyskanie pozwoleń od wojewódzkiego konserwatora zabytków. Przy eksploracji, jak w każdym takim przypadku, będą uczestniczyć saperzy, archeolodzy i policjanci. Ponieważ spadające samoloty potrafią wbić się w ziemię na głębokość nawet 10 metrów jest spora szansa na znalezienie czegoś więcej niż tylko silnika B-17. Świadczą też o tym utlenione szczątki spalonego aluminium, które wskazał właściciel posesji. 
Czytaj całość artykułu na stronie www.nowiny24.pl
Źródło: nowiny24.pl

 

Komentarze