Przedłużone śledztwo po katastrofie lotniczej w Topolowie

 
Prokuratura przedłużyła o pół roku śledztwo po ubiegłorocznej katastrofie lotniczej w Topolowie nieopodal Częstochowy. Stwierdzono m.in., że rozbity samolot został zatankowany paliwem samochodowym, biegły musi jeszcze określić, jaki miało to wpływ na pracę silników.
W katastrofie samolotu używanego przez prywatną szkołę spadochronową 5 lipca 2014 r. zginęło 11 osób, ocalała jedna. Śledztwo pod kątem przestępstwa nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Równoległe postępowanie – we współpracy ze śledczymi – prowadzi Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL).
Jak poinformował PAP w środę prok. Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury, termin śledztwa został przedłużony do 5 stycznia 2016 r. W najbliższych dniach śledczy zapoznają się m.in. z raportem ws. katastrofy, do którego przygotowania PKBWL jest zobowiązana w rok od jej daty. Zaplanowane są kolejne przesłuchania, swoją opinię przygotuje biegły w zakresie silników lotniczych.
Samolot Piper PA 31P Navajo o znakach N11WB wystartował 5 lipca ok. godz. 16 z lądowiska w Rudnikach koło Częstochowy, by zrzucić spadochroniarzy. Był to ósmy lot samolotu tego dnia. Na pokładzie, oprócz pilota, znajdowało się jedenaścioro pasażerów.

Więcej na Awiator Extra

Komentarze