Tragiczny Lot 5055

Słoneczna sobota, 9 maja 1987 roku. Na warszawskim Okęciu Ił-62M „Tadeusz Kościuszko” (SP-LBG) przygotowywany był do lotu czarterowego nr 5055 do Nowego Jorku. Litera „M” w nazwie samolotu wskazuje, że była to zmodyfikowana wersja Iła-62: do najważniejszych zmian w konstrukcji należały nowe silniki o większej mocy i umieszczenie siódmego zbiornika paliwa w stateczniku pionowym, co pozwalało na pokonanie trasy z Warszawy do Nowego Jorku bez konieczności lądowania na dotankowanie na kanadyjskim lotnisku Gander.
- Okęcie Ground, dzień dobry. LOT 5055 na siedemnastce. Hotel na pokładzie, push-back prosimy i zapuszczanie silników - o godzinie 10:07 tymi słowami kapitan Zygmunt Pawlaczyk przywitał się z kontrolerami ruchu lotniczego. Tamtego dnia miał mieć wolne, ale na prośbę PLL LOT stawił się w pracy. Podobnie drugi pilot rejsu 5055, Leopold Karcher, który miał lecieć do Stanów "z dnia wolnego". Kolega z pracy Marian Nowotnik poprosił go o zamianę grafików, ponieważ miał komunię syna. W kokpicie samolotu „Kościuszko” oprócz Zygmunta Pawlaczyka i Leopolda Karchera siedzieli: nawigator Lesław Łykowski, radiooperator Leszek Bogdan, mechanik pokładowy Wojciech Kłossek i Ryszard Chmielewski – instruktor mechanik.

Więcej przeczytasz na Awiator Extra

Komentarze