Ostanie Jumbo Jety jako Air Force One



Amerykańskie lotnictwo zadecydowało, że bez przetargu wybierze Boeinga 747-8 jako następny samolot prezydencki. Uznano, że tylko taka maszyna spełnia wymogi. Nowe B747 zastąpią tym samym swój starszy model w służbie prezydentów USA. Zamówienie lotnictwa jest łabędzim śpiewem słynnych Jumbo Jetów, bowiem Boeing ma na nie bardzo mało zamówień i wygasza ich produkcję. B747-8 jest jedynym samolotem produkowanym w USA, który w pełni odpowiada wymaganiom związanym z wypełnianiem "misji wspierania prezydenta" - oznajmiła sekretarz lotnictwa (cywilny nadzorca lotnictwa wojskowego - USAF) Deborah James. Wobec tego, zdecydowano o rezygnacji z tradycyjnego przetargu i po prostu wybrano produkt Boeinga. USAF, które odpowiada za zapewnienie transportu prezydentowi, musi teraz ustalić to, jak właściwie będzie wyglądał kontrakt na samoloty, a nie wiadomo jeszcze, ile będą kosztować i kiedy zostaną dostarczone. Wojsko najpewniej wda się teraz w spór z Boeingiem o cenę, bowiem budżet lotnictwa jest mocno napięty z powodu programu budowy myśliwców F-35. Z drugiej strony Boeing jest również w trudnej sytuacji, bowiem ma bardzo mało zamówień na najnowsze Jumbo Jety i prawdopodobnie USAF będzie mogło skuteczniej narzucać swoje warunki. Produkowane przez koncern z Seattle duże B747 od dekad jednoznacznie kojarzą się z Air Force One. Dwie maszyny formalnie oznaczone przez USAF jako VC-25 zbudowano w drugiej połowie lat 80. Ich konstrukcje oparto o podstawowy pasażerski B747-200, szeroko używany w tamtych czasach przez linie pasażerskie i popularnie nazywany Jumbo Jet. Poddano je jednak głębokiej przebudowie, dostosowując do specyficznych wymagań wojska i Białego Domu. Każdy kosztował około 325 milionów dolarów. Obecnie VC-25 zbliżają się jednak do krańca swojej żywotności obliczonej na 30 lat. Ponieważ zapewnienie odpowiedniego transportu najwyższym władzom jest w USA traktowane priorytetowo, już od ponad roku trwały prace nad znalezieniem następcy. USAF wymaga, aby maszyna miała bardzo długi zasięg i cztery silniki z powodów bezpieczeństwa. Musi być też bardzo pojemna, aby pomieścić prezydenta i jego świtę, rozbudowane systemy łączności i samoobrony. Takie wymogi mógł spełnić albo nowy B747, albo Airbus A380, jednak wybór tego drugiego odpadał z oczywistych względów - prezydent USA nie może latać samolotem europejskim. Wybór samolotu Boeinga nie jest więc wielkim zaskoczeniem. Dla Boeinga zamówienie od USAF ma duże znaczenie prestiżowe. Nowe maszyny prezydenckie będą "łabędzim śpiewem" słynnych Jumbo Jetów, bo wbrew nadziejom Boeinga wprowadzone do produkcji B747-8 nie spotkały się z dużym zainteresowaniem linii lotniczych. Maszyna jest przeznaczona na dalekie trasy, ale w ocenie linii lotniczych jest na nie za duża, co generuje ryzyko strat przez wożenie powietrza. Obecnie Boieng ma zamówienia na zaledwie 36 Jumbo Jetów i wygasza ich produkcję. Obecnie powstaje 1,3 samolotu na miesiąc. Źródło: TVN24

Komentarze