Fatalne wyniki Malaysia Airlines



Katastrofy dwóch samolotów wciąż odbijają się na wynikach finansowych narodowego przewoźnika Malezji. Linie odnotowały w ostatnim kwartale stratę netto o 53 procent wyższą niż przed rokiem.
To wyjątkowo pechowy rok dla malezyjskiej linii lotniczej. 8 marca z radarów zniknął lecący z 239 pasażerami na pokładzie samolot z Kuala Lumpur do Pekinu. Do tej pory nie wiadomo, co dokładnie stało się z maszyną. W lipcu samolot Malaysia Airlines lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur został zaś zestrzelony nad częścią Ukrainy opanowaną przez prorosyjskich rebeliantów. Zginęło wówczas 298 osób, czyli wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie.
W zeszłym tygodniu przedstawiciele malezyjskiego przewoźnika podali, że przychody w trzecim kwartale spadły w porównaniu z ubiegłym rokiem o 12 procent, do 976 mln dolarów (3,33 mld ringgitów). Strata netto od lipca do września obecnego roku wyniosła zaś 170,3 mln dolarów (576,1 mln ringgitów) i była o 53 procent wyższa od straty odnotowanej w trzecim kwartale roku 2013. To największa strata malezyjskiego przewoźnika od 2011 roku. A wynik ten byłby jeszcze gorszy, gdyby nie spadające ceny ropy na światowych rynkach.
Szefowie Malaysia Airlines zapowiedzieli, że zamierzają skupić się na zwiększeniu przychodów poprzez agresywny marketing, promocje oraz lepsze zarządzanie obłożeniem samolotów. To właśnie marketing sprawił jednak przed kilkoma dniami, że linia znów naraziła się na falę krytyki. W czwartek Malaysia Airlines ogłosiła bowiem na Twitterze hasło „Want to go somewhere, but don't know where?" („Chcesz gdzieś polecieć , ale nie wiesz dokąd?"), które przez niektórych internautów zostało odebrane jako brak wrażliwości na uczucia krewnych pasażerów zaginionego w marcu samolotu. Już w piątek linia lotnicza usunęła więc niefortunny tweet.
Pod koniec roku flagowego przewoźnika Malezji ma przejąć rządowy fundusz inwestycyjny Khazanah Nasional, którego zadaniem jest przeprowadzenie gruntownej restrukturyzacji firmy. W jej wyniku pracę ma stracić niemal co trzeci z 20 tys. pracowników tej linii lotniczej.
turystyka.rp.pl

Komentarze