Sprzedaż
bezzałogowych aparatów latających rośnie w USA w tak szybkim tempie, że ich
obecność zagraża bezpieczeństwu ruchu powietrznego.
Agencja
Lotnictwa Cywilnego (Federal Aviation Administration – FAA) ciągle pracuje nad
regulacjami dotyczącymi komercyjnego i amatorskiego wykorzystywania dronów. Z
najnowszych propozycji wynika, że komercyjne kierowanie dronami w USA będzie
wymagać posiadania specjalnej licencji podobnej do licencji pilota samolotu.
Używanie dronów
w celach rekreacyjnych jest dziś w USA legalne pod warunkiem nieprzekraczania
pułapu 122 metrów
i sterowania nimi z dala od lotnisk oraz znajdujących się w powietrzu samolotów
lub helikopterów. Natomiast użycie pojazdów bezzałogowych w celach komercyjnych
jest w większości przypadków niezgodne z prawem, chyba że operatorzy otrzymają
specjalne zezwolenie władz regulacyjnych. FAA opublikowała raport dotyczący
niebezpiecznych incydentów z udziałem pojazdów bezzałogowych. Wynika z niego,
że piloci samolotów średnio 25 razy w miesiącu raportują o zbyt bliskich
kontaktach z pojazdami bezzałogowymi. Incydenty dotyczyły tak wielkich
metropolii jak Waszyngton, Nowy Jork, czy Los Angeles. Z raportu FAA wynika, że
drony stają się też ulubionym narzędziem dla różnych żartownisiów i
przestępców.
Nowe propozycje
przepisów, których ostateczna wersja ma być gotowa przed końcem roku
przewidują, że waga dronów nie będzie mogła przekraczać 25 kilogramów (55 funtów). Pojazdy
bezzałogowe będą mogły latać tylko w dzień i nie przekraczać wysokości 122 metrów (400 stóp). Pojazd będzie
też musiał znajdować się w zasięgu wzroku prowadzącego. Najważniejszym wymogiem
ma być posiadanie komercyjnej licencji pilota wydanej przez FAA. Większość firm
zainteresowanych jest wykorzystaniem dronów skrytykowało te wymogi jako zbyt
restrykcyjne.
Drony mogą być
wykorzystywane nie tylko do dostarczania towarów, ale także do wykonywania
zdjęć, kontroli epidemiologiczno-sanitarnej, nadzorowaniu upraw, czy w
przemyśle naftowym.
Rosnąca
popularność dronów stwarza popyt także na inne usługi. Jedną z nich jest system
wykrywania pojazdów bezzałogowych. Takie urządzenia oferuje firma DroneShield.
Jak twierdzi jej założyciel Brian Hearing wykrywacze działające na zasadzie
akustycznego wykrywania charakterystycznego dźwięku silników dronów (pojazdy są
zbyt małe aby wychwytywały je radary), zainstalowano w około 200 lokalizacjach.
Głównymi odbiorcami są celebryci, którzy w ten sposób chcą unikać wścibskich
paparazzi.
Tomasz
Deptuła (Nowy Jork)
Źródło: ekonomia.rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz