Od czasów II wojny światowej
spoczywał na dnie Bałtyku, teraz stanie się ozdobą muzeum. Wrak lekkiego
bombowca Douglas A-20 został wydobyty z morza, w operacji brali udział m.in.
nurkowie z marynarki wojennej. Do dziś na świecie zachowało się zaledwie
kilkanaście tego typu amerykańskich samolotów. W Polsce nie było żadnego.
Eksperci nie mają wątpliwości: to jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń w polskiej archeologii od czasów wojny. I to nie tyle ze względu na sam samolot, co stopień skomplikowania operacji. – Wymagała ona nie tylko specjalistycznej wiedzy, doświadczenia, ale również precyzyjnej koordynacji działań zespołu, który realizował przedsięwzięcie – mówi Iwona Pomian, kierownik działu badań podwodnych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. To właśnie ta instytucja koordynowała projekt wydobycia bombowca. Wsparły ją marynarka wojenna i firma Lotos Petrobaltic.
Eksperci nie mają wątpliwości: to jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń w polskiej archeologii od czasów wojny. I to nie tyle ze względu na sam samolot, co stopień skomplikowania operacji. – Wymagała ona nie tylko specjalistycznej wiedzy, doświadczenia, ale również precyzyjnej koordynacji działań zespołu, który realizował przedsięwzięcie – mówi Iwona Pomian, kierownik działu badań podwodnych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. To właśnie ta instytucja koordynowała projekt wydobycia bombowca. Wsparły ją marynarka wojenna i firma Lotos Petrobaltic.
Wrak bombowca spoczywał w pobliżu
Rozewia, na głębokości 14
metrów. Został
odkryty przeszło rok temu przez załogę statku gdańskiego Instytutu
Morskiego. Zdecydował o tym przypadek. – Na przejściu z portu do miejsca, w
którym planowaliśmy prace badawcze, nasza załoga testowała sprzęt. I właśnie
wówczas natrafiła na ciekawy obiekt – opowiadał Benedykt Hac z Instytutu.
Douglas A-20 to lekki bombowiec
produkcji amerykańskiej. W sumie z taśm fabrycznych zjechało 7400 egzemplarzy.
Trzy tysiące z nich, w ramach programu Lend-Lease, trafiło do ZSRR. I właśnie
przez sowieckie lotnictwo używana była maszyna, która potem przez lata
spoczywała na dnie Bałtyku. O jej historii wiemy stosunkowo niewiele.
Najpewniej samolot nie został zestrzelony, a jedynie wodował na skutek awarii,
po czym zatonął. Do dziś na świecie zachowało się zaledwie kilkanaście
Douglasów A-20. W Polsce nie ma żadnego.
Źródło: polska-zbrojna.pl, fot.
Marian Kluczyński
Komentarze
Prześlij komentarz