Decyzji o
wypuszczaniu w 2018 r. po 52 sztuki B737 miesięcznie wobec 42 obecnie
powszechnie spodziewano się, a potwierdza ona pewność koncernu, że jego fabryki
i sieć dostawców potrafią sprostać nowemu, rekordowemu rytmowi produkcji.
Większe tempo pozwoli wypuścić 624 samoloty w 2018 r., niemal tyle samo, ile
koncern dostarczył w ubiegłym roku wszystkich modeli. Było ich 648.
Wielu dostawców
będzie w stanie dotrzymać szybszego kroku koncernowi, ale obawiają się, że to
tempo nie potrwa na tyle długo, by uzasadniało ich inwestycje w zwiększenie
własnych mocy produkcyjnych — uwaga Ken Herbert z Canaccord Genuity, który
niedawno prowadził ocenę pracy 45 firm dostarczających komponenty Boeingowi. —
Nie jest to idealne z punktu widzenia dostawcy z powodu niezbędnych nakładów
kapitałowych i ujemnych skutków finansowych zmniejszenia później rytmu
produkcji. To jest dla nich największe ryzyko — dodał.
Najwięksi
dostawcy i sam Boeing podchodzą znacznie ostrożniej do kwestii zbytniego
nadwerężania dostawców w porównaniu z poprzednimi cyklami produkcji, więc to
stanowi jakąś gwarancję — ocenia z kolei analityk RBC Capital Markets, Robert
Stallard.
Koncern
zapowiedział nowy rytm produkcji w kilka dni po publicznym sporze na
konferencji lotniczej w Stambule szefów Boeinga i Airbusa na temat strategii
produkcji odrzutowców. Europejska firma zakwestionowała drożność planów rywala
zwiększenia produkcji, Boeing z kolei ripostował, że wyprodukuje tylko tyle,
ile jego dostawcy będą mogli zapewnić, a klienci kupić. Źródło: rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz