Izrael bardzo szybko
przekonał linie lotnicze, że jego stołeczne lotnisko jest bezpieczne. Przerwy w
lotach trwały niespełna 48 godzin.
Linie amerykańskie i europejskie,
w tym LOT i operujący z Warszawy do Tel Awiwu Wizz Air wstrzymały
połączenia ze stolicą Izraela po tym, jak koło lotniska w Tel Awiwie spadły
rakiety Hamasu. Rakieta uderzyła w pusty dom w dzielnicy Yahud oddalonej o 2 km od pasów startowych
stołecznego lotniska.
Linie zniosły zakaz po tym, jak
rząd w Tel Awiwie dał wyraz swojemu oburzeniu, a izraelskie władze lotnicze
wysłały pismo do swoich odpowiedników w kilkudziesięciu krajach oraz
Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), w którym zapewniły, że
lotnisko Ben Guriona w Tel Avivie jest bezpieczne. Pismo, do którego
dotarła agencja Bloomberga podpisane zostało przez Giorę Romma, dyrektora
generalnego izraelskiego odpowiednika naszego Urzędu Lotnictwa Cywilnego,
byłego pilota, oficera lotnictwa. Wyjaśnił w nim w jaki sposób chronione jest
lotnisko i dlaczego żadna z ponad 2 tysięcy rakiet, jakie zostały wystrzelone
w kierunku Izraela tam nie spadła . Chroniona jest także przestrzeń
powietrzna nad Morzem Śródziemnym, dokąd samoloty mogą odlecieć, gdyby na ziemi
doszło do jakiegoś incydentu. Zmienione zostały także korytarze, którymi
maszyny podchodzą do lądowania i startują. W piśmie Giora Romm wyjaśnia
również, że rakieta, która spadła w Yahud została wykryta przez obronę
przeciwlotniczą, ale uznano, że nie wyrządzi ona specjalnych szkód.
Pierwsza cofnęła zakaz lotów
amerykańska Federal Aviation Administration (FAA), która jako pierwsza
też go wprowadziła. Za nią europejska EASA, która jednak zaleciła k jej
krajowym odpowiednikom podejmowanie własnych decyzji. Od ostatniej soboty do
Izraela latają wszystkie linie należące do Grupy Lufthansy (chociaż piloci zrzeszeni
w związku Cockpit uważają, że jest tam nadal niebezpiecznie), oraz Air Berlin.
Dzień wcześniej odwołał zawieszenie lotów Wizz Air. Źródło: rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz