Niemiecki
przewoźnik należący częściowo do Etihad Airways z Abu Zabi będzie musiał
nasilić restrukturyzację i może zlikwidować więcej miejsc pracy, aby odzyskać
rentowność - oświadczył jego prezes Wolfgang Prock-Schauer. Stan finansów Air
Berlin, drugiej linii w Niemczech po Lufthansie, pogorszył się w ostatnich
latach, bo trudno jej było powstrzymać straty i spłacać długi po okresie
szybkiego rozwoju. Teraz linia ogłosiła piątą stratę roczną w ostatnich 6
latach i zwróciła się do inwestorów, także do Etihad, o zasilenie jej świeżą
gotówką poprzez kupno jej obligacji. W ramach zasilenia Air Berlin otrzyma do
końca roku 450 mln euro i odzyska dodatni współczynnik kapitału akcyjnego,
oznaczający, że wartość jej aktywów będzie znów większa do wysokości długów. Dla
poprawienia stanu finansów i chcąc wyjść spod kreski w dłuższej perspektywie
linia zlikwiduje 900 miejsc pracy, 10 proc. załogi i zamknie nierentowne szlaki
w ramach programu restrukturyzacji "Turbina".
- Doszedłem jednak do wniosku, że Turbina w obecnym
kształcie po prostu nie wystarczy - wyjaśnił prezes dziennikarzom. Air
Berlin będzie musiał dokonać "strukturalnych cięć" i zmienić model
biznesowy - dodał, ale nie powiedział, jakie będą to zmiany, ani kiedy zapadnie
decyzja w tych sprawach.
Etihad mająca
prawie 30 proc. w niemieckim przewoźniku domaga się przyspieszonej i
zasadniczej restrukturyzacji w zamian za wyłożenie 300 mln euro na kupno
obligacji zamiennych na udziały i za przedłużenie Niemcom pożyczki
o dalsze 5 lat. Air Berlin wyemituje dodatkowo nowe obligacje o wartości co
najmniej 150 mln euro i złoży ofertę wymiany posiadaczom takich papierów
podlegających wykupowi w tym i w następnym roku. Źródło: ekonomia.rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz