11 osób zginęło w katastrofie samolotu ze spadochroniarzami w Belgii

Wiozący spadochroniarzy jednosilnikowy samolot Pilatus Porter rozbił się w sobotę w prowincji Namur na południu Belgii. W wypadku zginęło 11 osób - wszystkie, które znajdowały się na pokładzie maszyny - poinformowały lokalne władze. Samolot spadł na pole w miejscowości Marchovelette. Około 10 minut wcześniej wystartował ze sportowego lotniska Namur/Temploux, by dokonać zrzutu spadochroniarzy nad pobliskim miasteczkiem Fernelmont. Prawdopodobnie podczas lotu samolot stracił jedno ze skrzydeł" - powiedział burmistrz Namur Maxime Prevot. Także świadkowie mówią, że widzieli spadające na ziemię skrzydło. Według burmistrza, znaleziono trzy otwarte spadochrony, co wskazuje, że trzy osoby próbowały ratować się skokiem z samolotu. Jak poinformowała stacja RTL, wszyscy pasażerowie byli członkami jednego z klubów spadochronowych. Na ich powrót czekało w pobliżu miejsca zrzutu wielu krewnych. Szefowa belgijskiego MSW Joelle Milquet poinformowała w sobotę wieczorem, że ofiary katastrofy były w wieku od 20 do 40 lat. Wielu było rodzicami małych dzieci. Na miejsce tragedii przyjechał wieczorem premier Belgii. "Nasze myśli są teraz z rodzinami ofiar" - powiedział Elio Di Rupo. Na lotnisku Namur/Temploux z bliskimi ofiar spotkał się również król Filip I Koburg. Na pokładzie maszyny było 11 osób - 10 spadochroniarzy i pilot. Przyczyny katastrofy, która nie spowodowała żadnych szkód na ziemi, nie są na razie znane. (PAP)

Komentarze