Przygotowania do wyprawy Sebastiana Kawy w Himalaje




Za kilka miesięcy Sebastian Kawa będzie latał w Himalajach. Wyprawa ma charakter rekonesansu. Alpy europejskie, Alpy nowozelandzkie, Andy - to wszystko jest szybownikom dobrze znane. Filmy tam nakręcone efektownie i efektywnie promują sport, podniecają marzenia. Ale Himalaje to następna liga. Są duże. Szczyty zanurzone często w prądzie strumieniowym (tak 200km/h). Gęstość (ok, rozrzedzenie) powietrza znacząco zmienia bezpieczne zakresy prędkości. Wydaje się że nikt jeszcze nie próbował latać w tworzących się tam rotorach, nikt w najwyższych partiach nie latał szybowcem, ale obserwacje z 1985 roku sugerują szacunek.  Tym razem będzie tam pilot który nie będzie stronił od przelatywania blisko i ponad bardziej w górę wystającymi szczytami. Podpisanymi 8848m n.p.m. Jeżeli ktoś potrafi te rejony bezpiecznie spenetrować to właśnie Sebastian. Jak dotąd wszędzie gdzie gościł "w obcych górach" błyskawicznie wyczuwał je lepiej od lokalnych pilotów. W Himalajach, w najwyższych rejonach,  nie ma lokalnych pilotów szybowcowych. Jak dotąd. I to jest wyzwanie. Jeżeli chcesz w tym uczestniczyć, możesz. Wystarczy że jakieś 1000 osób złoży się po +- tyle ile kosztuje wstęp na koncert czy mecz. To się uda, ale fajnie jest w takim koncercie uczestniczyć, prawda? W premierze. Bo będą następne. Jedna z legend właśnie się rodzi. Sebastian poleci na Schleicher ASH 25Mi. Szybowiec został udostępniony dla projektu przez Jensa Kröger'a, pilota Karkonoskiego Stowarzyszenia Szybowcowego i jeleniogórskiego przedsiębiorcę. Specjalnie na tę wyprawę Stowarzyszenie rozbudowało aparaturę tlenową szybowca (większy zapas tlenu). Źródło: everest.glidezar.com

Komentarze