Etiopskie
linie lotnicze nie rezygnują z użytkowania samolotów Boeing 787. Po piątkowym
pożarze w samolocie tego typu, przewoźnik nie zamierza wycofać z użytkowania
ani jednej maszyny. W informacji wysłanej agencji Reuters Ethiopian Airlines
podkreślają, że w momencie pożaru, do którego doszło w Londynie, Boeing 787 był
na ziemi, a zdarzenie nie było związane z bezpieczeństwem lotu. Poinformowano
też, że przyczyny pożaru wciąż są ustalane. Podczas incydentu na pokładzie nie
było pasażerów, a maszyna parkowała z dala od budynku terminalu. W pożarze nikt
nie ucierpiał. Jego przyczyny badają również pracownicy firmy Boeing. Mają
nadzieję, że incydentu nie spowodowała awaria akumulatorów. Oznaczałoby to
bowiem odnowienie się problemu, który w styczniu uziemił Dreamlinery na trzy
miesiące. Według wstępnych ustaleń, ogień pojawił się z dala od baterii
akumulatorów. Po pożarze lotnisko Heathrow w Londynie zostało zamknięte na 90
minut. Poważnie zakłóciło to ruch samolotów. Niektóre loty zostały opóźnione o
6 godzin. Także dziś niektóre samoloty wystartują później. Kierownictwo
Heathrow apeluje do pasażerów, aby skontaktowali się ze swymi liniami i
upewnili się, kiedy startują ich samoloty. Źródło: rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz