Burmistrz Nowego Jorku o Dronach



Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg twierdzi, że już wkrótce pojawianie się samolotów bezzałogowych nad miastem będzie nieuniknione. Perspektywa ta wywołuje różne komentarze wśród nowojorczyków. Do niedawna bezpilotowce używane były głównie do celów szpiegowskich i militarnych. Obecnie coraz częściej mówi się o korzyściach zastosowania ich także dla innych potrzeb: od przygotowywania reklam dla biur nieruchomości, poprzez opryskiwanie środkami chemicznymi pól uprawnych, monitoring środowiska, po używanie ich przez policję straż pożarną, czy agencje rządowe. "W przyszłości kamery nie będą już tylko montowane na budynkach i słupach, ale niektóre będą także w stanie latać" - powiedział niedawno burmistrz w audycji radiowej. Kamery podglądające rozmnożyły się w Nowym Jorku po atakach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Wprowadzony wówczas projekt "Stalowy pierścień" umożliwia zintegrowanie systemu monitorującego w bankach i innych instytucjach z policyjnym. Nowojorska Unia Swobód Obywatelskich (NYCLU) udokumentowała obecność blisko 2400 kamer w publicznych miejscach tylko na samym Manhattanie; obsługuje je policja, właściciele nieruchomości itp. Bloomberg porównał nadejście ery dronów z falami, których nie da się powstrzymać. "To niepokojące, ale co za różnica, czy dron jest w powietrzu, czy też jest umieszczony na budynku" - zauważył. Jego zdaniem w ciągu pięciu lat, wraz z udoskonaleniem technologii, kamery będą wszędzie, niezależnie od tego, czy się nam to podoba, czy też nie. Utratę prywatności określił jako nieuchronną. Zastrzegł, że nie wie, jak w obecnych czasach prywatność można utrzymać. Słowa burmistrza wywołały różne komentarze nowojorczyków. Kongres USA zarządził, aby Federalny Urząd Lotnictwa (FAA) wyselekcjonował sześć ośrodków, które testują działanie dronów na użytek krajowy. Zalicza się do nich zarówno bezzałogowe samoloty wielkości odrzutowców pasażerskich, jak też małe, wyposażone w kamerę urządzenia latające o wadze 19 gramów. Niektóre można nabyć za zaledwie 300 dolarów. Na przeprowadzanie prób z dronami jeszcze w lutym ub. r. wyraził zgodę prezydent USA Barack Obama. FAA pozwolił m.in policji w Miami na loty monitorujące nad obszarami dzikiej przyrody subtropikalnej Everglades na Florydzie. Samolotu bezzałogowego używali też funkcjonariusze w Północnej Dakocie podczas ścigania przestępcy. Jak powiedział PAP ekspert amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) prof. Stanisław Wiktor, na terytorium USA podejmowane są utajnione działania z dronami m.in. dla obrony przed terroryzmem. Władze federalne nie chcą tego upubliczniać, aby nie ograniczyć efektywności akcji poprzez rozpętanie debaty na temat ich zgodności z prawem, ochrony prywatności, czy aspektów moralnych. (PAP)

Komentarze