LOT nie może znaleźć najważniejszego pilota



Do gry o fotel prezesa LOT wraca Sebastian Mikosz. Resort skarbu działa pod presją czasu. Trudno znaleźć kapitana dla tonącego okrętu — a jeszcze trudniej dla pikującego samolotu. Balansujące na krawędzi bankructwa PLL LOT nie mają prezesa już od dwóch miesięcy, kiedy ze stołka z hukiem spadł Marcin Piróg. Chętnych co prawda nie brakuje — do konkursu stanęło 27 menedżerów, z czego 5 trafiło na krótką listę — jednak żaden z nich nie zdołał przekonać rady nadzorczej (a zwłaszcza skarbu państwa), że poradzi sobie za sterami podłączonej do państwowej kroplówki spółki. — To była klęska nieurodzaju, nie było z czego wybierać. Pięciu kandydatów, zakwalifikowanych na krótką listę, podczas prezentacji przed radą nadzorczą wypadło bardzo blado, relatywnie najlepszy był Bertrand Le Guern — mówi członek rady nadzorczej LOT, pragnący zachować anonimowość. (Puls Biznesu)

Komentarze