Niemcy
niepokoją się, że mnożące się opóźnienia otwarcia lotniska w Berlinie i
potknięcia przy innych dużych projektach zaszkodzą wizerunkowi ich kraju jako
skutecznego i dobrze zorganizowanego. - To złe dla naszego wizerunku — ubolewa
rzecznik Niemieckiej Federacji Elektrotechnicznej VDE, Walter Börmann w związku
z piątym terminem uruchomienia lotniska, które miało być oddane 27 października
2013. Dla niemieckich firm przemysłowych, dostawców różnych systemów, które
liczą na udział w dużych projektach z zakresu infrastruktury w azjatyckich
gigamiastach te kłopoty psują renomę wyrobów Made in Germany — uważa. Kanclerz
Angela Merkel jest oczywiście zaniepokojona informacjami z terenu budowy —
stwierdził rzecznik rządu, Steffen Seibert. - Problemy są bardzo poważne —
przyznał dyrektor techniczny międzynarodowego lotniska Berlin-Brandenburgia im.
Willy Brandta (BER), Horst Amman w rozmowie w jednej z rozgłośni. Do tego
stopnia, że nie chce teraz mówić o nowej dacie uruchomienia go wcześniej, jak
na 6 miesięcy przed tym terminem. — 2014 to dobra liczba, ale nie mogę składać
żadnych obietnic — zastrzegł. Brandt objął stanowisko w sierpniu 2012, po
wymuszonym odejściu poprzednika z powodu powtarzających się awarii. -
Podstawowym powodem odroczenia jest system wykrywania pożaru — powiedział i nie
wykluczył konieczności wyburzenia części instalacji dla rozwiązania problemu. Początkowo
lotnisko miało być oddane na jesieni 2010 r. i stać się trzecim w kraju portem
lotniczym, po Frankfurcie i Monachium. Miało też być wizytówką stolicy kraju,
której brak dotąd odpowiedniego statusu. W ponad 20 lat po zjednoczeniu Niemiec
Berlin ma dwa lotniska Tegel i Schönefeld, pozostałości podziału miasta z
czasów zimnej wojny, obsługujące 24 mln podróżnych rocznie. (ekonomia24)
Komentarze
Prześlij komentarz