Boeing 787
Dreamliner należący do amerykańskiej linii United musiał awaryjnie lądować z
powodu bliżej nieokreślonej awarii. Niezależnie od tego amerykański Federalny
Urząd Lotnictwa (FAA) zdecydował, że wszystkie dotychczas wyprodukowane maszyny
tego typu muszą zostać poddane przeglądom z powodu podejrzenia o możliwość
wycieku paliwa. Polski Boeing 787, który Lot odebrał w połowie listopada też
miał niewielką awarię - w ubiegłym tygodniu trzeba było wyregulować w nim
podwozie i na kilka godzin został wyłączony z eksploatacji. Teraz już bez
żadnych zastrzeżeń co do jego stanu lata po wszystkich lotniskach w
Polsce.14 grudnia jest zaplanowany lot do Pragi, zaś 15 grudnia do Monachium,
potem jeszcze zaplanowany jest lot na londyńskie Heathrow. Tak intensywna
eksploatacja maszyny jest niezbędna z powodu niezbędnego szkolenia pilotów,
którzy tą maszyną i kolejnymi, jakie otrzyma Lot będą latali w przyszłości. Dreamlinery
otrzymały certyfikat FAA dopuszczający do wykonywania lotów na początku
zeszłego roku roku. Zdaniem amerykańskiego urzędu do wycieku paliwa, na który
skarżyły się już i zreperowały usterkę we własnym zakresie, skarżyły się
wie japońskie linie ANA i JAL. Chodzi o wadliwe połączenie przewodu
paliwowego w pylonie (element łączący silnik ze skrzydłem), co grozi
wyciekiem, a nawet możliwością pożaru. Ze swojej strony Boeing 25
listopada poinformował linie, które już odebrały swoje maszyny, że jest
ryzyko wystąpienia takiego defektu. — Te inspekcje zostały już przeprowadzone w
ponad połowie z dostarczonych liniom Dreamlinerów i wszystko zostało zrobione,
aby wszelkie instalacje były sprawne - napisała w komunikacie prasowym
Lori Gunter, rzeczniczka Boeinga. Nie ujawniono w nim w jaki sposób doszło do
wykrycia usterki. FAA daje tym przewoźnikom, którzy jeszcze nie przeprowadzili
inspekcji tydzień na jej wykonanie. Rutynowo trwa ona 10 godzin, co wiąże
się z kosztami w wysokości 2712 dolarów, natomiast gdyby wystąpiła konieczność
wymiany elementu, naprawa ma potrwać nie więcej, niż 21 dni. (EKONOMIA24)
Komentarze
Prześlij komentarz