Kierownictwo
Skandynawskich Linii Lotniczych SAS próbuje ratować firmę. Dziś ma zostać
zaprezentowany plan uzdrowienia zagrożonej bankructwem firmy, której
większościowymi właścicielami są rządy Danii, Norwegii i Szwecji. Jego główne
elementy są już są znane. To oszczędności wynoszące 350 milionów euro, uzyskane
dzięki obniżeniu pensji pracowników o 15 procent, zwolnieniu tysiąca z 15
tysięcy zatrudnionych, skróceniu urlopów i pozbyciu się spółek obsługi
naziemnej wraz z 2 tysiącami pracowników. Plan przewiduje też udzielenie
gwarancji rządowych dla konsorcjum 6 banków, które pożyczyły SAS ponad pół
miliarda euro. Los zagrożonych upadkiem Skandynawskich Linii Lotniczych SAS
jest na czołówkach tamtejszych mediów. Największy dziennik duński „Jyllands-
Posten" na pierwszej stronie zamieszcza tytuł: „Dzisiaj, dzień ostatniej
szansy dla SAS." Norweski „Aftenposten" jako tytułu używa słów eksperta
„Straszna sytuacja SAS". W Szwecji rozlegają się głosy, czy rzeczywiście
można ryzykować pieniądze podatników na wspieranie firmy nie potrafiącej
utrzymać się na rynku. Mimo milionowych pożyczek przegrywającej, bo
latającej na przestarzałych samolotach, zużywających masę coraz droższego
paliwa. W norweskiej prasie zwraca się też uwagę, że szefowie SAS nie mogą mieć
wyższych zarobków niż premierzy krajów skandynawskich. (ekonomia24)
Komentarze
Prześlij komentarz