Mimo
apeli przedstawicieli linii lotniczych, a nawet niektórych polityków Partii
Konserwatywnej, o ponowne przemyślenie decyzji w sprawie zaniechania budowy na
Heathrow trzeciego pasa startowego, gabinet Davida Camerona nadal pozostaje
temu pomysłowi przeciwny. Sekretarz transportu Justine Greening przyznała, że
trudno byłoby jej zasiadać we władzach, które popierają budowę kolejnego pasa
startowego na tym podlondyńskim lotnisku. W wywiadzie dla BBC 4 zwróciła uwagę,
że takiego ryzyka jednak nie ma, bo premier Cameron wypowiedział się już w tej
sprawie „bardzo jasno". Koalicyjne porozumienie torysów z liberalnymi
demokratami wykluczyło jakąkolwiek rozbudowę najważniejszego londyńskiego
lotniska do czasu następnych wyborów. W tej sprawie zgodnych jest również wielu
laburzystów. Były minister środowiska, konserwatysta Tim Yeo wezwał jednak
niedawno premiera, aby pokazał, że jest prawdziwym mężczyzną i zmienił decyzję
w tej sprawie. Za budową trzeciego pasa jest też - według medialnych doniesień
- minister finansów George Osborne. Rozwiązania problemu zbyt małej
przepustowości na najbardziej oblężonym lotnisku w Wielkiej Brytanii oczekują
również przedstawiciele linii lotniczych, a także biznesmeni, którzy obawiają
się, że Heathrow zacznie w końcu przegrywać bitwę o pasażerów z konkurencyjnymi
lotniskami we Frankfurcie lub w Paryżu. Przeciwni rozbudowie Heathrow są jednak
lokalni mieszkańcy oraz ekolodzy. Zdaniem Greening budowa trzeciego pasa byłaby
tylko krótkoterminowym rozwiązaniem długoterminowego problemu. Minister
transportu zaznaczyła również, że na Heathrow brakuje miejsca na trzeci pas o
wymiarach wymaganych do obsługi nowoczesnych samolotów. Greening skłania się
bardziej do budowy nowego lotniska przy ujściu Tamizy, które miałoby być mniej
uciążliwe dla mieszkańców, a także podkreśla konieczność lepszego wykorzystania
już istniejącej infrastruktury. Lotnisko Heathrow obsługuje najwięcej pasażerów
w Europie - 70 mln rocznie. (rp.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz