Radosław
Rumszewicz z Aeroklubu śląskiego wygrał Ogólnopolskie Zawody w Akrobacji
Samolotowej, które zakończyły się w sobotę na lotnisku Rudniki koło
Częstochowy. Tylko trzy punkty stracił do zwycięzcy jego klubowy kolega Artur
Kielak, który zajął drugie miejsce. Trzecią lokatę wywalczył Krzysztof
Kossiński z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej. Wszyscy uczestnicy zawodów
zakwalifikowali się do mistrzostw Polski. To początek sezonu, pierwsze zawody
rozgrywane w tym roku. Są zaliczane do Pucharu Polski. I choć piloci nie mieli
wcześniej możliwości treningu, widać, że już są na dobrym poziomie – mówi Stanisław
Szczepanowski, trener narodowej kadry w akrobacji samolotowej. – Ostatni
zawodnik zdobył 70 proc. punktacji, a kwalifikacja do mistrzostw Polski
wymagała 65 proc. To rokuje nadzieję, że do lipca, kiedy będą rozgrywane
mistrzostwa świata, poziom zawodników jeszcze wzrośnie. Piloci także są
zadowoleni ze swoich startów w zawodach. Choć pogoda przez pierwsze dwa dni ich
nie rozpieszczała. Później ustabilizowała się i pozwoliła na czterech
konkurencji: programu znanego, dowolnego oraz dwóch programów nieznanych. Walka
o zwycięstwo rozgrywała się między dwoma pilotami z Aeroklubu Śląskiego:
Radosławem Rumszewiczem i Arturem Kielakiem. Radosław Rumszewicz wygrał program
znany i dowolny, a Artur Kielak dwie piątkowe konkurencje – program nieznany. Lotnisko
Rudniki spodobało się pilotom uczestniczącym w zawodach. Członkowie Śląskiej
Grupy Akrobacyjnej zapowiedzieli, że przed zbliżającymi się mistrzostwami
świata na Węgrzech będą trenować właśnie w Rudnikach koło Częstochowy. Trener
kadry narodowej w akrobacji samolotowej cieszy się, że ta dyscyplina rozwija
się w Polsce. Przypomina, że jeszcze cztery lata temu w Polsce był tylko jeden
samolot do zawodniczego kręcenia akrobacji. Piloci na lotnisku Rudniki latali
na trzech maszynach EXTRA – prywatnych samolotach. – To drogi sprzęt. Taki
nowoczesny samolot do akrobacji kosztuje 1,5 mln zł. Kosztowna jest też
eksploatacja, która jest pięć razy droższa niż w Cessnach – mówi Stanisław
Szczepanowski. – Nasi piloci, żeby liczyć się na arenie międzynarodowej,
powinni wylatać 40-50 godzin rocznie. Francuzi, którzy są w czołówce światowej,
wylatują rocznie około 100 godzin. Ale ich sponsorem jest armia. Naszej kadrze
narodowej też przydałby się taki strategiczny sponsor – uważa trener kadry
narodowej. (Aeroklub Częstochowski)
Komentarze
Prześlij komentarz