Emir Kataru i jego flota

Szejk Hamad ibn Chalifa as-Sani, premier bogatego Kataru nad Zatoką Perską, odbył podróż dwoma czterosilnikowymi olbrzymami Airbus A340 i jednym dwusilnikowym Airbusem 320. Wzbudził sensację wśród miłośników lotnictwa, spotterów, którzy obserwowali przylot spod ogrodzenia od strony ul. Wirażowej i z „górki spotterskiej" na Paluchu. Tak duże maszyny bywają w Warszawie sporadycznie. Żaden Airbus 340 nie operuje z lotniska Chopina regularnie - mówi rzecznik Portów Lotniczych Przemysław Przybylski. Ostatni raz taką maszyną przyleciała do Warszawy na szczyt Partnerstwa Wschodniego kanclerz Niemiec Angela Merkel, a wcześniej prezydent Francji Nicolas Sarkozy. We wrześniu zeszłego roku na Okęciu lądował A340 Lufthansy, lecący z Teheranu do Frankfurtu. Powód - jeden z pasażerów źle się poczuł, podejrzewano zawał serca. Po lądowaniu przewieziono go do szpitala. Odrzutowce z Kataru zaparkowały na płycie wojskowej warszawskiego lotniska - tuż obok uziemionego Tu-154. Delegacja z Kataru zamieszkała w hotelu Sheraton, gdzie przez dwa dni zajęte były wszystkie pokoje. W piątek po południu trzy Airbusy odleciały w stronę Półwyspu Arabskiego. (rp.pl)

Komentarze