Samoloty przyszłości

Przestrzeń powietrzną przyszłości opanują małe turbośmigłowe samoloty oraz gigantyczne, odrzutowe, latające płaszczki. Znamy już wyniki konkursu NASA N+3 na pasażerski odrzutowiec roku 2030. Wymagania były bardzo ostre: samoloty miały być o 71 decybeli cichsze niż dziś, emitować o 75 proc. mniej tlenku azotu i zużywać o 70 proc. mniej paliwa. Trzy firmy lotnicze i jedna uczelnia zaproszone do konkursu nadesłały najrozmaitsze rozwiązania: od 20-osobowych samolocików przez odrzutowce ze składanymi skrzydłami po gigantyczne 350-osobowe szybujące płaszczki. Dotychczas producenci samolotów najbardziej dumni byli z największych maszyn. Ale według inżynierów z GE Aviation to niewielkie samoloty są przyszłością awiacji. Na konkurs NASA przygotowali projekt 20-osobowego samolotu turbośmigłowego, który bez problemu będzie mógł latać z małych lotnisk. Takie samoloty mają zrewolucjonizować lotnictwo pasażerskie, bo możliwe staną się podróże bez przesiadek (jak to się mówi po angielsku: point-to- -point), co rozładuje tłok w wielkich centrach komunikacyjnych. Maszyna ma być – dzięki swojemu kształtowi i silnikom – bardzo oszczędna i cicha. Znacznie większy samolot zaproponowała firma Boeing. Projekt Boeing Sugar Volt na niebie przypomina albatrosa – dzięki smukłym, niemal prostopadłym do kadłuba skrzydłom. Na nich umieszczono dwa silniki z napędem hybrydowym (prąd z baterii może napędzać wentylator silnika odrzutowego, co zwiększy jego wydajność). Kadłub klasyczny, skrzydła wąskie i wyposażone w zawiasy (podczas parkowania na zatłoczonym lotnisku można je będzie składać). Sugar Volt zabierze 154 pasażerów. Inżynierowie z firmy Boeing twierdzą, że dzięki napędowi i kształtowi będzie mógł startować z krótkich pasów. (Fokus)

Komentarze