Rocznica pierwszego lotu śmigłowca W3-Sokół


Dziś przypada 44. rocznica pierwszego lotu śmigłowca W3-Sokół, pilotowanego 16 listopada 1979 roku przez pilota doświadczalnego Wiesława Mercika. To wydarzenie było nie tylko wielkim świętem dla pracowników PZL-Świdnik, ale również kamieniem milowym w historii polskiej myśli konstruktorskiej. W tym czasie zaprojektować i zbudować tę ekstremalnie skomplikowaną maszynę potrafiło bowiem zaledwie kilka krajów na świecie.Historia Sokoła sięga końca lat 60. Tradycyjni, radzieccy odbiorcy śmigłowców Mi-2 zaczęli narzekać na przestarzałość ich konstrukcji. W ślad za tym, na początku następnej dekady zmniejszyły się zamówienia na te maszyny, co postawiło PZL-Świdnik w trudnej sytuacji ekonomicznej. Jedyną szansą była ucieczka do przodu. Dlatego w 1970 roku, z inicjatywy PZL-Świdnik doszło do serii rozmów na szczeblu międzyrządowym, zakończonych podpisaniem polsko-radzieckiej umowy o zaprojektowaniu i budowie zupełnie nowego śmigłowca W-3 Sokół. Dlaczego rozmawiano właśnie z Rosjanami? Nie tylko ze względów politycznych. Tylko ogromny rynek Związku Radzieckiego był w stanie wchłonąć dużą liczbę śmigłowców, jaką trzeba było wyprodukować, żeby utrzymać prawie 10-tysięczną załogę. Początkowo nowy śmigłowiec nosił kryptonim techniczny „600”. Pierwszym głównym konstruktorem był Zbyszko Kodłubaj. Wkrótce jednak ciężar prowadzenia projektu przejął Stanisław Kamiński.Pierwszy Sokół, przeznaczony do prób w locie, wzniósł się w powietrze w 1982 roku. Założenia taktyczno-techniczne zdefiniowane przez Rosjan wymagały od niego działania we wszystkich temperaturach, od –60 do +50 stopni Celsjusza. Dla przyszłych użytkowników jasne było, że maszyna powinna sobie radzić od Ałma-At po koło podbiegunowe. Musiała jednako znosić 40-stopniowe upały i tej wielkości mrozy, latać nad morzem, pustynią i wysoko w górach. W ramach prób wykonano 3386 lotów o łącznym czasie 2434 godzin. Jednocześnie wykonano 4399 godzin prób naziemnych. Zakres prób był ogromny. Dlatego później nazywano Sokoła „najbardziej przebadanym śmigłowcem świata”. Głównym użytkownikiem śmigłowców Sokół było i jest Wojsko Polskie. Świdnicka wytwórnia ambitnie dążyła do tego, żeby uzbrojenie i wyposażenie maszyny nadążało za zmieniającymi się realiami. Nie zawsze to wychodziło, najczęściej z powodów finansowych bądź politycznych. Pierwszą propozycją uzbrojonej wersji Sokoła był Aligator-Salamandra. Salamandra była latającym systemem przeciwpancernym wyposażonym w sterowane radiowo rakietowe pociski przeciwpancerne Szturm i szybkostrzelne działko 23 mm. Słabością zastosowanego rozwiązania, w porównaniu z zachodnimi, była jego część elektroniczna, atutem, ponaddźwiękowe, precyzyjnie kierowane pociski. W kolejnej próbie konstruktorzy z PZL-Świdnik nawiązali współpracę z południowoafrykańską firmą Denel, która zaproponowała system uzbrojenia oparty na pociskach przeciwpancernych ZT-35 kierowanych promieniem lasera. Dołożono do tego kamerę termowizyjną i aparaturę pozwalającą na obserwację terenu, wycelowanie pocisku i prowadzenie go na duże odległości w dzień i w nocy. Porównanie ówczesnego uzbrojonego Sokoła z innymi śmigłowcami pola walki wcale wypadało dla niego korzystnie. Gdyby w pierwszej połowie lat 90. polską armię było stać na zakup tak uzbrojonego Sokoła, znalazłaby się w światowej czołówce, jeśli chodzi o jakość posiadanego sprzętu. W 1994 r. rząd przyjął Strategiczny Program Rozwojowy „Huzar”, którego celem było opracowanie śmigłowca wsparcia pola walki na platformie Sokoła. Do przetargu na wyposażenie Huzara w przeciwpancerny pocisk sterowany i towarzyszące mu urządzenia elektroniczne stanęło kilka firm. Najpoważniejszymi kandydatami były amerykański pocisk Hellfire, francuski HOT i izraelski NTD. Niestety, program „Huzar” prowadzony przez 5 lat nie doczekał się pozytywnego zakończenia. W 1999 roku został oficjalnie zamknięty.W 2004 roku rozpoczęto realizację programu Głuszec – modernizacji śmigłowców W-3WA do standardu wsparcia bojowego W-3PL. Głuszce są wyposażone w awionikę zintegrowaną za pomocą cyfrowej szyny danych, wielofunkcyjne monitory, bezwładnościowo-satelitarny system nawigacji, komputer misji, system zarządzania awioniką, system samoobrony, stabilizowany system obserwacyjno-celowniczy, wyświetlacz przezierny / HUD, nowe radiostacje, systemy ochrony biernej śmigłowca, silniki z cyfrowym układem paliwowo-regulacyjnym FADEC oraz autopilota. 
Cztery pierwsze śmigłowce Głuszec zostały dostarczone w grudniu 2010, wchodząc w skład eskadry ratownictwa bojowego 56. Pułku Śmigłowców Bojowych. Paradoksalnie, o prawdziwej wartości Sokoła przekonała wojsko wersja przystosowana do prowadzenia akcji ratowniczych na morzu – Anakonda. Dowiodła ona swojej niezawodności w trudnych warunkach sztormowej pogody. Anakonda dysponuje wszelkim potrzebnym sprzętem do uczestnictwa w ratowniczych akcjach morskich. Co ciekawe, posiada ona system specjalnych, nadmuchiwanych pływaków, który według przepisów miał zapewnić maszynie utrzymanie się na wodzie przez minimum 30 minut, w razie konieczności awaryjnego lądowania. Anakonda nie tylko ląduje, ale również potrafi wystartować z powierzchni wody. Występująca w naturze Anakonda nie cieszy się sympatią jako zwierzę agresywne, niebezpieczne również dla człowieka. Dlatego pewien angielski magazyn lotniczy, artykuł poświęcony morskiej wersji Sokoła zatytułował: „Anakonda – miłosierny wąż”.Prawdziwej dorosłości doczekał się Sokół w wieku 24 lat. Najpierw była żmudna, trwająca cztery lata procedura, w czasie której przeprowadzono na śmigłowcu kilkadziesiąt zmian konstrukcyjnych. Efektem jest przyznanie mu amerykańskiego certyfikatu w oparciu o przepisy FAR 29. Wayne Barbini, przedstawiciel Federal Aviation Administration, wręczając 31 maja 1993 r. dokumenty certyfikacyjne, powiedział: „Sokół jest śmigłowcem wyjątkowym. Przeszedł polską, rosyjską i amerykańską procedurę certyfikacyjną. Nigdy nie widziałem, żeby inżynierowie i technicy włączeni w proces certyfikacji pracowali tak ciężko i z takim zaangażowaniem.” 6 grudnia tego samego roku wróciła z Niemiec delegacja PZL-Świdnik, która przywiozła ze sobą certyfikat wydany przez niemieckie władze lotnicze. W 2001 roku Sokół uzyskał certyfikat hiszpański. Oprócz Polski Sokoły eksploatowane są w Czechach, Filipinach i Afryce Północnej. W przeszłości, ważnymi klientami były też Birma i Niemcy. Z kolei najbardziej egzotycznymi: Gabon, Uganda, Nigeria, Wietnam i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Sokół znakomicie sprawdza się w misjach gaszenia pożarów lasów, do czego był wykorzystywany w Hiszpanii, Portugalii, Chile i we Włoszech. 
 

Śmigłowce W-3 i W-3A zostały do tej pory wyprodukowane w ilości ponad 150 egzemplarzy.Prawdziwej dorosłości doczekał się Sokół w wieku 24 lat. Najpierw była żmudna, trwająca cztery lata procedura, w czasie której przeprowadzono na śmigłowcu kilkadziesiąt zmian konstrukcyjnych. Efektem jest przyznanie mu amerykańskiego certyfikatu w oparciu o przepisy FAR 29. Wayne Barbini, przedstawiciel Federal Aviation Administration, wręczając 31 maja 1993 r. dokumenty certyfikacyjne, powiedział: „Sokół jest śmigłowcem wyjątkowym. Przeszedł polską, rosyjską i amerykańską procedurę certyfikacyjną. Nigdy nie widziałem, żeby inżynierowie i technicy włączeni w proces certyfikacji pracowali tak ciężko i z takim zaangażowaniem.” 6 grudnia tego samego roku wróciła z Niemiec delegacja PZL-Świdnik, która przywiozła ze sobą certyfikat wydany przez niemieckie władze lotnicze. W 2001 roku Sokół uzyskał certyfikat hiszpański. Oprócz Polski Sokoły eksploatowane są w Czechach, Filipinach i Afryce Północnej. W przeszłości, ważnymi klientami były też Birma i Niemcy. Z kolei najbardziej egzotycznymi: Gabon, Uganda, Nigeria, Wietnam i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Sokół znakomicie sprawdza się w misjach gaszenia pożarów lasów, do czego był wykorzystywany w Hiszpanii, Portugalii, Chile i we Włoszech. Śmigłowce W-3 i W-3A zostały do tej pory wyprodukowane w ilości ponad 150 egzemplarzy.W3-Sokół - trzeci prototyp. (dlapilota)

Komentarze