Awantura o ograniczeniach na lotnisku


Po konsultacjach społecznych rząd holenderski częściowo wycofał się z planów drastycznych cięć liczby lotów z lotniska w Amsterdamie. I dalej nie wszyscy są zadowoleni.Lotnisko Schiphol w Amsterdamie jest jednym z najsprawniejszych i największych centrum przesiadkowych w Europie. Jak jest to jednak w przypadku każdego dużego portu lotniczego, jego sąsiedztwo jest dość uciążliwe, bo samoloty hałasują. Dlatego organizacje ekologów i okoliczni mieszkańcy domagali się znacznego ograniczenia w operacjach, wręcz zamknięcia Schiphol. To oczywiście było niewykonalne, ale rząd w Hadze zdecydował jednostronnie, że liczba lotów, jakie mogą być tam odprawiane wynosi 440 tys. rocznie. Obecnie jest to ok 500 tys. rejsów. Decyzja rządu została zaskarżona przez przewoźników. W lipcu sąd apelacyjny dał jednak zielone światło holenderskiemu rządowi na ograniczenie liczby lotów. Linie lotnicze odwołały się od wyroku. Schiphol, to nie tylko ważny port pasażerski, ale i bardzo ważne dla Europy lotnisko cargo. Decyzje rządu zostały zakwestionowane przez linie lotnicze, w tym KLM, które argumentowały, że szkodzą one i branży lotniczej i lokalnej gospodarce. W piątkowym oświadczeniu rząd podał, że lotnisko będzie mogło obsługiwać maksymalnie 452 500 lotów rocznie w ramach postanowienia, które ma zostać wdrożone w 2024 r. To o 9,6 proc. mniej niż obecny limit, ale jednocześnie pozwala na większą aktywność niż poprzedni plan ograniczający loty . — Decyzja, którą ogłosiliśmy w zeszłym roku, oznacza, że ​​podejmujemy krok, jakiego nie podjęto nigdzie indziej na świecie. Dzisiaj przedstawiamy działania, które można wdrożyć w 2024 roku — mówił w ostatni piątek Mark Herbers, minister infrastruktury i gospodarki wodnej. Przeciwnicy ograniczeń wskazują, że rząd nie ma prawa w tej chwili podejmowania takich decyzji, bo nie wiadomo kto będzie rządził w Holandii po listopadowych wyborach. I że jest to element prowadzonej kampanii wyborczej. Bo oprócz ograniczenia liczby lotów rząd chce także wprowadzić ciszę nocną w godzinach od 23 do 7 rano. Liczba lotów nocnych ma zostać zmniejszona do 28 700 rocznie i będzie je można wykonywać jedynie cichszymi samolotami. Te restrykcje nie dotyczą prywatnych odrzutowców.Jak na razie więc za zwycięstwo linii lotniczych można uznać utrzymanie zdolności przewozowej w sezonie zimowym. Zaczyna się on w końcu października i trwa do końca marca. Jak wynika z oświadczenia rządu, konieczne będą jednak dalsze cięcia. Ostateczny cel, to zmniejszenie hałasu o 20 proc. Propozycje te zostaną przekazane Komisji Europejskiej. Nowe propozycje są „niepotrzebne i niezrozumiałe” – stwierdził w oświadczeniu holenderski oddział Air France-KLM. Holenderskie państwo posiada 9,3 proc. udziałów we francusko-holenderskiej grupie lotniczej. — Trudno sobie wyobrazić, że tak drastyczna decyzja zostaje podjęta przez ustępujący rząd – powiedziała prezes KLM, Marjan Rintel.12 września holenderscy ustawodawcy mają podjąć decyzję w sprawie listy problemów do rozwiązania uznanych za zbyt kontrowersyjne dla obecnego parlamentu. Wybory są zaplanowane na 22 listopada. Za liniami lotniczymi protestującymi przeciwko ograniczeniom na Schiphol ujęło Zrzeszenie Międzynarodowego Transportu Lotniczego (IATA). W ostatni czwartek, 31 sierpnia lotnicze lobby wskazało, że o proponowanych cięciach na Schiphol zadecyduje ostatecznie sąd i nie mogą one być wprowadzone przez rząd, który nie wiadomo czy po wyborach pozostanie przy władzy.Jak na razie zarządzający lotniskiem Schiphol są zadowoleni z rozwoju sytuacji. — Zauważamy, że rząd i partie polityczne poważnie podchodzą obecnie do umieszczenia w porządku obrad propozycji, aby Schiphol zostało zamknięte w nocy — mówił rzecznik portu, Stephen Donker. Źródło: rp.pl

Komentarze