Wciąż trwa selekcja kandydatów na pilotów samolotów F-35. – Szukamy ludzi samodzielnych, potrafiących krytycznie oceniać i analizować sytuację. Szukamy po prostu świetnych pilotów. W końcu to oni zasiądą za sterami F-35 – mówi gen. bryg. pil. Ireneusz Nowak, szef Zarządu Wojsk Lotniczych – zastępca inspektora sił powietrznych.
Gen. bryg. pil. Ireneusz Nowak: Na razie trzymamy się
wyznaczonych terminów. Trzeba pamiętać, że zakup i wprowadzenie samolotu
do służby to skomplikowany proces, który jest ściśle skoordynowany ze
szkoleniem personelu i budową specjalistycznej infrastruktury. Poza tym
polskie maszyny będą w standardzie Block 4, czyli ze znacznie
zmodyfikowanym systemem walki elektronicznej, większymi możliwościami
przenoszenia uzbrojenia i sensorami o większych zdolnościach od
aktualnie produkowanej wersji Block 3. Spokojnie idziemy więc swoim
tempem, a plany i rzeczywistość pokrywają się co do tygodnia. Nasze
samoloty pojawią się na linii produkcyjnej we wrześniu tego roku. W
kontekście wojny na terytorium naszego sąsiada priorytetem jest
otrzymanie maszyn F-35 w zakładanym terminie i osiągnięcie wstępnej
gotowości bojowej bez opóźnienia.
Właśnie dokonaliśmy weryfikacji, czy wytwarzanie dokumentacji
projektowej dotyczącej infrastruktury dla F-35 przebiega właściwie i
jest ukończone w 60%. We wrześniu te dokumenty mają być już całkiem
gotowe i wówczas przejdziemy do kolejnej fazy – rozpoczęcia budowy. Choć
pewnie to nie jest najbardziej interesująca rzecz, jeśli chodzi o F-35…
Szkolenie właściwe – nie, ale już trzeci raz grupa polskich pilotów
poleciała do USA, by trenować na symulatorze F-35, który dostarcza
wiedzy na temat operacyjnego wykorzystania myśliwców. Taki symulator to
cztery kokpity połączone ze sobą, dzięki temu piloci mogą wykonywać
wspólną misję. Dowiadują się, jak ogromne możliwości stwarza ten
samolot. I nawet, jeśli któryś z nich nie zostanie pilotem F-35, ale
będzie latał F-16, to i tak wiedza, którą zdobywa, jest wartościowa.
Proszę zwrócić uwagę, jak dużo będzie wiedział o współpracy samolotów IV
i V generacji. A połączenie ich możliwości operacyjnych to jedno z
największych wyzwań użytkowników tych platform.
Nie, nie mamy określonych widełek, typu – wiek do 35 lat. Do budowania
eskadry nie można podchodzić w ten sposób. Budujemy wszystko od podstaw,
a więc potrzebujemy różnych ludzi, czyli i takich bardzo
doświadczonych, którzy potrafią zarządzać zasobami ludzkimi, budować
instytucje, znają mechanizmy działające choćby w dowództwach; jak i
bardzo młodych lotników, którzy będą dorastać i kształtować się w
środowisku F-35. Mnie osobiście interesują potencjał i kompetencje
człowieka. On lub ona pilotem będzie kilka, kilkanaście lat, a potem
przecież ktoś musi zostać dowódcą bazy, skrzydła itd. O tym też trzeba
myśleć już dziś, selekcjonując pilotów. Dlatego najważniejsza jest tu
umiejętność odnajdywania się w modelu Mission Command, czyli dowodzenia
przez cele. Dotyczy to generalnie wszystkich pilotów, nie tylko F-35.
Szukamy więc ludzi bardzo samodzielnych, o umiejętnościach
analitycznych, potrafiących krytycznie oceniać sytuację. Oprócz tego
pamiętamy, że mamy do czynienia z pracą pilota samolotu bardzo
szybkiego, o wielu możliwościach bojowych, którym trzeba będzie latać
nocą, we mgle, w bardzo trudnych warunkach. A to oznacza, że zwyczajnie
potrzebujemy świetnych pilotów.
Więcej na stronie: dlapilota.pl
Komentarze
Prześlij komentarz